18-miesięczna Nikola żyje z wyrokiem. "Wstaję do córki i sprawdzam, czy oddycha"
Malutką Nikolę zabija własne serduszko. Dziewczynka urodziła się ze skomplikowaną wadą serduszka, która nie pozwala normalnie funkcjonować. W Polsce czeka ją już tylko leczenie paliatywne. Jedyną nadzieją jest skomplikowana operacja kardiochirurgiczna w Bostonie, na którą potrzebna jest ogromna kwota. „Żyję w ciągłym lęku, że nie zdążymy” – pisze zrozpaczony tata dziewczynki.

18-miesięczna Nikola Zebrala z Wodzisławia Śląskiego urodziła się z krytyczną wadą serca - pojedynczą komorą, malpozycją pni tętniczych i zwężeniami tętnicy płucnej. „Wiedzieliśmy o wadzie serca, jak byłam jeszcze w ciąży, a i tak nie mogliśmy w to uwierzyć, bo przecież nasza mała kruszynka wyglądała jak zdrowe dziecko” – wspomina jej mama.
Po porodzie szybko pojawiły się u dziewczynki problemy z natlenieniem organizmu. Po niecałych dwóch tygodniach lekarze przeprowadzili próbę balonikowania przez cewnik do serca w celu poszerzenia zastawki płucnej, niestety nieskuteczną. Tydzień później jej stan się na tyle pogorszył, że lekarze zdecydowali się przeprowadzić operację zespolenia systemowo-płucnego. Zabieg ten tylko na chwilę zabezpieczył życie dziewczynki. Jej rodzice zostali poinformowani, że za kilka miesięcy potrzebna będzie kolejna operacja.
W Polsce już tylko leczenie paliatywne
Kolejne zabiegi Nikola przeszła w wieku 4 i 9 miesięcy, ale i one nie są wystarczalne, by dziewczynka mogła żyć. Niestety w Polsce jedyne co zaproponowano dziewczynce to operacja w kierunku serca jednokomorowego. „Jest to niestety leczenie paliatywne” – podkreślają zrozpaczeni rodzice.
„Żaden polski lekarz nie dał nam nadziei na serce dwukomorowe. Przecież nie możemy patrzeć, jak nasza córeczka umiera! Ratunku zaczęliśmy szukać poza granicami kraju, wyniki badań wysłaliśmy do klinik w europie i na świecie. Przyszło nam czekać z nadzieją, że ktoś da naszej córeczce szansę na życie” – tłumaczą.
Szansa na serce dwukomorowe
Dopiero lekarze z kliniki w Bostonie zgodzili się wykonać skomplikowaną operację, która da szansę na uratowanie serduszka Nikoli. Niestety jej koszty są astronomiczne – wynoszą ponad 5 milionów złotych, znacznie przewyższają możliwości finansowe rodziny.
Do tej pory uzbierano 55 proc. tej kwoty. Na zebranie reszty pozostało już tylko dwa miesiące.
„Jeśli nie pojedziemy do Bostonu w wyznaczonym terminie, szansa przepadnie na zawsze” – pisze zrozpaczony tata dziewczynki.
„Choć oddałbym życie za Nikolkę nie potrafię jej uratować. Proszę pomóż, jeśli nie możesz wpłacić udostępnij, zostaw komentarz by o moim dziecku dowiedzieli się inni” – apeluje do wszystkich ludzi dobrych serc.