Potworna śmierć dwumiesięcznej Mai. Rodzicom grozi dożywocie
20 stycznia 2022 roku dwumiesięczna Maja trafiła do szpitala z licznymi obrażeniami ciała. Na pomoc było jednak za późno. Śledztwo ujawniło, że katami dziewczynki byli jej rodzice. Dziecko przeszło prawdziwy horror. Ruszył proces w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.

Dwumiesięczna Maja przeżyła w swoim krótkim życiu prawdziwy horror. Po jej śmierci mieszkańcy Starogardu Gdańskiego (woj. pomorskie) byli przerażeni i wstrząśnięci okrucieństwem, którego dopuścili się rodzice dziewczynki.
Karolina P. i Dominik P. mieli trójkę dzieci. Poza dwumiesięczną Mają wychowywali dwuletniego chłopca i czteroletnią dziewczynkę. Po tragedii, która spotkała malutką Maję, biegli stwierdzili liczne obrażenia ciała również u starszych dzieci.
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku właśnie ruszył proces.
Zobacz także: Kamilek nie był jedyny. Takich przerażających historii jest więcej, ale ty też możesz zareagować
Potworna śmierć dwumiesięcznej Mai
Horror dwumiesięcznej dziewczynki rozegrał się za zamkniętymi drzwiami. Na znęcanie się nad dzieckiem nie reagowała nawet mieszkająca w tym samym mieszkaniu babcia, ani inni członkowie rodziny, którzy często przychodzili w odwiedziny.
Dziewczynka zmarła 20 stycznia 2022 roku. Do szpitala trafiła z licznymi obrażeniami ciała. Pomoc przyszła jednak zbyt późno.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk poinformowała, że niemowlę trafiło do szpitala w stanie ciężkim.
— Z opinii sporządzonej po przeprowadzonej sekcji wynika, że przyczyną śmierci dziecka było rozlane, wysiękowe zapalenie opon mózgu współistniejąc z obrzękiem mózgu, a bezpośrednią przyczyną śmierci było porażenie ważnych dla życia ośrodków w pniu mózgu: krążenia i oddychania. W toku sekcji stwierdzono również liczne zmiany urazowe w postaci mnogich, wielomiejscowych uszkodzeń ciała. Charakter urazów wskazywał, że przemoc wobec dziewczynki miała miejsce na długo przed tym, jak trafiła do szpitala — przekazała rzecznik.
Rodzice zgotowali piekło również starszym dzieciom
Rzecznik prokuratury podała, że u czteroletniej dziewczynki biegli stwierdzili liczne obrażenia w postaci wylewów podskórnych, zadrapań i otarć na całym ciele. Dziewczynka miała również zniekształcone obie kości ramienne i barkowe.
Dwulatek także posiadał liczne siniki, zadrapania i zniekształcenia kości ramieniowej.
Śledztwo wykazało, że za śmierć dwumiesięcznej Mai i koszmar dwójki starszych dzieci odpowiadają rodzice.
23-letnia Karolina i 24-letni Dominik usłyszeli zarzut zabójstwa i popełnienie przestępstwa znęcania się fizycznego i psychicznego ze szczególnym okrucieństwem.
Zarzuty nieudzielenia pomocy usłyszała również babcia i siostra 23-letniej Karoliny.
Ruszył proces
20 września przed Sądem Okręgowym w Gdańsku ruszył proces w sprawie zabójstwa dwumiesięczne Mai. Z ustaleń śledczych wynika, że starsze dzieci przechodziły prawdziwe piekło od listopada 2020 roku.
Karolina P. przyznała się do wszystkich zarzucanych jej czynów oprócz zabójstwa. Nie złożyła wyjaśnień. Zeznania zostały odczytane na sali sądowej. Wynika z nich, że 19 stycznia dziewczynka miała wysoką gorączkę i ciężko oddychała. Kobieta chciała zadzwonić po karetkę, ale czekała do rana. W nocy dziewczynka przestała oddychać.
23-latka przyznała, że nie wiedziała, jak reanimować niemowlę i poszła do babci po pomoc. Wtedy też zostało wezwane pogotowie.
Ujawniono zapis SMS
Na rozprawie ujawniono treść SMS, którą oskarżona wysłała do swojej sąsiadki niedługo przed śmiercią dwumiesięcznej córeczki.
„Ch***a miałam z tego spania, ta mi wyła cały czas” — brzmiała treść wysłanej wiadomości.
Wśród zeznań były również te, które mówiły o tym, jak kobieta karała swoje dzieci. Te również zostały zacytowane na sali sądowej.
„Siostra widziała, jak biłam dzieci", „dzieci stały w kącie”, „Przez dupę dawałam, jak puszczały mi nerwy” — odczytano zeznania 23-latki.
Dziś 23-latka w swoich zeznaniach mówi o zmianie, jaka w niej zaszła po śmierci dziecka.
— Zrobiłabym wszystko, aby cofnąć czas. Mam problemy z agresją po śmierci mamy. Ta tragedia zmieniła moje życie. Zrobię wszystko, by się zmienić. Pogubiłam się po jej śmierci — zeznała mama zmarłej dziewczynki.
Ojciec zmarłej dziewczynki zeznał jedynie, że bał się swojej partnerki. Twierdził, że też był przez nią bity.
Rodzicom grozi dożywocie.
„Ustawa Kamilka”
Po śmierci bestialsko skatowanego 8-letniego Kamilka z Częstochowy prace nad nowelizacją Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wzmacniające ochronę dzieci przed przemocą. 23 instytucje i organizacje pozarządowe zaapelowały o natychmiastowe uchwalenie ustawy o ochronie małoletnich.
W lipcu tego roku została uchwalona tzw. "Ustawa Kamilka".
Źródło:
- fakt.pl
- tvn24.pl
Czytaj także: "To nie ludzie, to hieny". Z grobu skatowanego Kamilka ukradli ważne pamiątki
Skatowali 4-latka, teraz przechodzą piekło w więzieniu. Niemieckie media: są traktowani okrutnie
"Siedział skulony i obolały na dywanie..." Tata Kamilka wspomina syna na Białym Marszu