W Polsce aż 54% dzieci w wieku 0-6 lat korzysta z urządzeń takich jak laptop, tablet albo smartfon. I choć „cyfrowa inicjacja” statystycznie przypada na wiek 2 lat i 2 miesięcy, to przed ekranami sadzamy, a nawet kładziemy dzieci, które nie ukończyły jeszcze pierwszego roku życia – wynika z badania „Brzdąc w sieci”.
Szczególnym powodzeniem cieszy się smartfon, który do ręki dostaje co trzeci 2-latek i co dziesiąte dziecko poniżej roku. Średnio, od momentu narodzin do 6. roku życia, dziecko spędza przed ekranem 1 godzinę i 15 minut dziennie. To bardzo, bardzo dużo.
Nawet jeśli uznamy, że w rzeczywistości większość tego czasu przypada na starsze dzieci, nie powinniśmy czuć się uspokojeni. Dla najmłodszych, czyli dzieci do 2. roku życia, każde 15 minut ekranu jest jak kinowy seans. A to nie pozostaje bez wpływu na jego rozwój i zdrowie.
Bywa tak, że z wywiadu z rodzicem nie wynikają żadne medyczne przyczyny, a jednak z jakiegoś powodu dziecko jak na swój wiek nie rozwija się prawidłowo. Wtedy najczęściej pojawia się temat bajek
- mówi Adrianna Dzięgielewska, psycholog i logopeda.
Polecany artykuł:
Ile czasu dziecko może spędzać przed ekranem?
- Dlaczego nie dajemy dzieciom kawy, alkoholu, cukru czy nie pozwalamy na bawienie się nożem, a z taką łatwością podajemy im ekrany? - pyta Dzięgielewska w rozmowie z dziennikarką serwisu weekend.gazeta.pl.
Ekspertka podkreśla, że pracuje z rodzicami małych dzieci już od 10 lat i po wielokroć spotykała się z sytuacjami, gdy za opóźnienia w rozwoju maluchów odpowiadał czas spędzany przed ekranem. Niestety, większość rodziców nie dostrzega tej zależności, dopóki nie zjawi się w gabinecie.
I rzeczywiście, wręczenie dziecku bajki na smartfonie na 5, 10, czy 15 minut, by dokończyć gotowanie obiadu, szykowanie się do wyjścia, albo w spokoju zmienić mu pieluchę, niełatwo skojarzyć np. z opóźnionym rozwojem mowy.
Patrzysz na 15 minut z punktu widzenia dorosłego człowieka, z dojrzałym układem nerwowym, ale dla roczniaka 5 minut to jak dla nas godzina w kinie
– przekonuje Dzięgielewska.
Cyfrowy detoks wspomoże rozwój dziecka
Ekspertka zauważa, że przeciętny rodzic nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wieloma bodźcami otoczone jest malutkie dziecko. Dla niemowlęcia każdy dźwięk, zapach i dotyk są nowe. Do tego „dorzucamy” mu kolejną porcję nowości – kontrastowe książeczki, naukę siadania, chodzenia, a do tego… tablet.
- Układ nerwowy ma masę pracy do wykonania, a dokładając ekrany, możemy ten rozwój opóźnić lub zaburzyć (…). Jest coraz więcej dzieci w wieku około trzech miesięcy, które mają zawieszony nad łóżeczkiem tablet i mózg takiego maluszka codziennie przez wiele godzin jest atakowany niepotrzebnymi bodźcami. Dodatkowo na spacer do wózka także wkładana jest komórka, w domu non stop gra telewizor w tle, a na noc włączany jest szumiś. Tego wszystkiego jest po prostu za dużo i mózg malucha zaczyna protestować – podkreśla Dzięgielewska.
Niektórzy rodzice szybko tracą kontrolę nad tym, ile czasu przed ekranem dziecko spędza każdego dnia. A wtedy łatwo o pojawienie się trudności – rozdrażnienia związanego z przebodźcowaniem, problemów ze skupieniem uwagi, nadmiernego pobudzenia i problemów ze snem.
Pierwsze, co zalecam, to miesięczny detoks od technologii, który zwykle przynosi poprawę
– podkreśla Adrianna Dzięgielewska.
Zasada zero minut
Oficjalne wytyczne WHO i Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej są bezwzględne – do ukończenia 24 miesiąca życia dziecko w ogóle nie powinno spędzać czasu przed ekranem! Po drugich urodzinach, a przed ukończeniem 5 lat, dziecko może oglądać bajki maksymalnie przez godzinę – ale nie za „jednym posiedzeniem”, a podzieloną na 15- lub 10-minutowe fragmenty.
Kluczowe jest też to, co dziecko ogląda. Lepiej unikać szybko zmieniających się, jaskrawych obrazów i głośnych dźwięków. Najbezpieczniej postawić na spokojne animacje. Sama psycholog poleca m.in. „Binga”, „Blue” czy „Rodzinę Treflików”.