Gang Produkciaków zagościł w sklepach Biedronki 26 sierpnia. Jeszcze przed oficjalnym startem podbił serca Polaków, w szczególności tych najmłodszych. Maluchy i starszaki pokochały maskotki z Biedronki, wśród których ogromnym wzięciem cieszyły się Papier Pakosław, Ziemniak Ziemowit czy Muffinka Marylka.
Teraz, po trzech miesiącach trwania akcji, półki z maskotkami w Biedronkach świecą pustkami. Ci, którzy z odbiorem Produkciaka czekali do ostatniej chwili, często są nieprzyjemnie zaskoczeni, gdy okazuje się, że „wymarzony przez córkę Papier Pakosław” nie jest dostępny w żadnej Biedronce w mieście.
I jak co roku wokół Gangu Biedronki kwitnie „drugi obieg”. Naklejki i maskotki pojawiają się w serwisach aukcyjnych w sieci, a ich ceny są gigantyczne! Za jednego pluszaka trzeba zapłacić nawet 120 złotych. Znalazłyśmy ogłoszenie, w którym za 599 zł wystawiono aż 17 maskotek!
Na naszą redakcyjną skrzynkę przyszedł też mail od pani Doroty, która jest oburzona takimi praktykami. Uważa, że osoby handlujące maskotkami w sieci „odbierają je dzieciom”. Zgadzacie się? Przeczytajcie cały list pani Doroty.
Maskotki z Biedronki. „Córka płacze, a pluszakiem bawi się pies sąsiadki”
„Długo zastanawiałam się, czy o tym pisać, ale to, co się wydarzyło wczoraj, to już przesada. Myślę, że takie zachowania trzeba nagłaśniać, to może chociaż jedna osoba zastanowi się nad tym, co zrobiła i czy to wypada dorosłemu człowiekowi.
O co chodzi? Moja córka ma 6 lat i jak każda mała dziewczynka kocha pluszaki. Upatrzyła sobie w Biedronce maskotkę w kształcie babeczki i malinkę. Obiecałam, że je dostanie, ale że rzadko bywam w Biedronce, to zbieranie naklejek nie szło tak szybko, jak niektórym. No i nie możemy sobie pozwolić, żeby codziennie wydawać tyle na zakupy, żeby uzbierać naklejki w tydzień.
W końcu poprosiłam o pomoc mamę i koleżanki z pracy, które nie mają dzieci, więc naklejek na pluszaki nie potrzebują i same ich nie zbierają. Tak zebrałam ponad 20 naklejek, za co bardzo dziękuję. Niestety, z tą samą prośbą zwróciłam się do sąsiadki, kiedy spotkałam ją w sklepie. I to był błąd”.
Do kiedy maskotki z Biedronki? Lepiej się pospieszyć
„Od sąsiadki oczywiście nic nie dostałam, a ona sama zaczęła zbierać naklejki mówiąc, że pluszaki będą idealnymi zabawkami dla jej piesków. Nie żałowałam jej, nawet zażartowałam coś i się rozeszłyśmy. Pożałowałam dopiero w tamtym tygodniu, kiedy z kompletem naklejek poszłam do Biedronki i okazało się, że w żadnym z trzech najbliższych sklepów nie ma już Malinki ani Muffinki. Chciałam dać pluszaka córce na imieniny albo na mikołajki, a tak musiałam jej powiedzieć, że z maskotki nici.
Mała się popłakała, a ja zaczęłam szukać przytulanek w internecie, ale ceny mnie przeraziły! 100 zł za maskotkę, którą ktoś dostał za darmo? Przesada! Ale to i tak nie było najgorsze, bo w weekend córka wróciła z podwórka z pretensjami, że dla niej nie starczyło pluszaków, a psy sąsiadki mają cały komplet. I faktycznie, za płotem poniewierały się ubłocone już maskotki. Jak mam teraz wytłumaczyć dziecku, że to, o czym ona tak marzyła, ktoś rzucił psom i teraz leży w błocie?
Może to dotrze do tych, co zbierają maskotki na handel, albo dla swoich zwierzaków, że są jeszcze dzieci, które by się dały pokroić za te pluszaki. A przez takich cwaniaków w sklepach już ich nie dostaną. To po prostu bardzo przykre”.
Zobacz galerię: Prezenty dla dzieci - w sklepach zaczęły się Święta