Karolina Gilon 31 stycznia 2024 roku powitała na świecie swoje pierwsze dziecko. Chłopiec otrzymał imię Franciszek. Wyczekany, ukochany synek swymi narodzinami zmienił życie nie tylko znanej prezenterki, ale i jej partnera, Mateusza Świerczyńskiego.
Karolina Gilon szczerze o ciąży, porodzie, połogu i karmieniu piersią
Karolina Gilon relacjonując przebieg swej ciąży nie ukrywała żadnych jej blasków ani cieni. Po krótkiej chwili zawahania postanowiła też udostępnić nagranie z porodu - wyjaśniając, że czuje, iż jest to winna wszystkim, którzy w czasie ciąży wspierali ją i życzyli jak najlepiej.
Również podczas połogu nie ukrywała, z jakimi problemami mierzy się jako młoda mama. W jej przypadku dolegliwości porodowe na szczęście nie okazały się poważne, ale ból cewki moczowej poważnie ją zaniepokoił.
Ostatnio młoda mama podzieliła się z internautami kolejnym osobistym wyznaniem. Chodzi o karmienie piersią i związane z tym problemy.
Po porodzie nie było piękniejszego widoku niż Franek przy mojej piersi, serio
- powiedziała Karolina Gilon, której bardzo zależało, by karmić synka naturalnie.
Karolina Gilon uważała się za złą matkę i długo walczyła o rozkręcenie laktacji
W nagraniu postanowiła odkryć przed obserwatorami coś, o czym wcześniej nie wspominała.
Nie każdy z was wie, że miałam operację redukującą biust. I niestety, bardzo często ta operacja zabiera możliwość karmienia
- wyznała Karolina Gilon.
Opowiedziała też, że kiedy w szpitalu zalecono jej podać dziecku mleko modyfikowane, było to dla niej jak cios prosto w serce:
W momencie, kiedy w szpitalu kazano mi włączyć mleko modyfikowane, ryczałam z rozpaczy. »Co ze mnie za matka, że nie mogę nakarmić własnego dziecka?« – myślałam, ale wciąż wierzyłam, że rozbudzę tę laktację.
Dlatego przed każdym karmieniem sztucznym mlekiem, podawała synkowi pierś. Wszystko to wiązało się z ogromnym bólem, do którego potem doszły stany zapalne. Prezenterka robiła okłady na piersi i nie poddawała się...
Każdy najmniejszy sukces dawał jej siłę i nadzieję, że uda się "rozkręcić" laktację. Udało się z prawą piersią. Jednak nawet wizyta specjalistki od laktacji nie przyniosła pożądanych efektów.
Zrozumiałam, że to nie ilość mleka mnie definiuje jako matkę, tylko miłość, bliskość, obecność. Każda kropla była darem z serca, a mleko modyfikowane było wsparciem, a nie porażką
- podsumowała Karolina Gilon.
Dziś karmi synka wyłącznie mlekiem modyfikowanym. Jest też wdzięczna za doświadczenie, które przeżyła i że w najtrudniejszych chwilach mogła liczyć na wsparcie najbliższych.
