Leszek Lichota i Ilona Wrońska są rodzicami dwójki dzieci, które wkrótce wkroczą w dorosłość. Natasza i Kajetan od 2015 roku uczą się w systemie edukacji domowej, co zdaniem ich ojca było bardzo dobrą decyzją.
Wprawdzie po ukończeniu 8. klasy szkoły podstawowej na krótko wrócili do tradycyjnej szkoły, jednak już po 2 miesiącach córka aktorskiej pary zdecydowała o powrocie do „szkoły w Chmurze”. W wypełnionym po brzegi dniu brakowało jej czasu na zajęcia dodatkowe, które interesowały ją najbardziej.
Leszek Lichota krytykuje tradycyjny system edukacji
Obecny system edukacji szkolnej odtwórca roli „Znachora” w nowej adaptacji uważa za przestarzały, bo zdaniem aktora nie uczy on kreatywności, ale karności.
− To jest system wymyślony w połowie XIX wieku, który miał tak naprawdę uczyć karności poprzez edukację. Już samo to, że dzieciaki muszą siedzieć nieruchomo w ławkach, jest grzechem, który jest kontynuowany od 200 lat i kompletnie ucina ich kreatywność. Dalej, to, że jest nauczyciel, który mówi prawdę objawioną i z tym nie powinno się w zasadzie dyskutować. Czyli Słowacki wielkim poetą był i basta
- powiedział Leszek Lichota w rozmowie z o2.pl.
Aktor o tym, by zabrać dzieci z tradycyjnej szkoły, wspólnie z partnerką zdecydował już dawno. Twierdzi, że dzięki temu jego pociechy mają czas na robienie tego, co naprawdę je interesuje, zamiast tracić go na siedzenie w szkolnej ławce od rana do wieczora.
Obecnie na edukację w domu poświęcają około dwóch godzin i to nie codziennie, reszta to czas wolny, który mogą poświęcić na swoje pasje.
Zdaniem Leszka Lichoty w tradycyjnej szkole nie ma miejsca na kreatywność i rozwijanie zainteresowań. Wspólny dla wszystkich kanon lektur i „podział na tego, który stoi i przemawia i na tych, którzy siedzą i słuchają” wymagają zmiany, bo nie dają pola do dyskusji, wyrażania własnych opinii.
„Kiedy jest czas na zabawę? Na kreatywność? Na dzieciństwo?”
Aktor uważa, że w tradycyjnej szkole dużą uwagę przykłada się do tematów i lektur, które trzeba z uczniami przerobić niezależnie od tego, czy nie interesują ich inne. Zdaniem wielu ekspertów obecna podstawa programowa jest przeładowana i wymaga reformy.
Aktorowi nie podoba się system oceniania i presji, która jest nakładana na uczniów. Nauka w domu nie jest tak stresująca jak nauka w szkole, bo w placówkach dzieci wciąż są ze sobą porównywane.
− Później to ocenianie wpływa gdzieś na naszą psychikę - że ta jest lepsza, a ten gorszy. System egzaminów też jest dosyć ciężki. Niezapowiedzianych, stresujących sprawdzianów i kartkówek, które są zupełnie zbędne. Do tego nawał prac domowych, a to znaczy, że dzieci i młodzież pracują więcej, niż dorośli. Bo nie dość, że dziecko spędzi 6 godzin w szkole, to potem jeszcze musi 3-4 godziny spędzić nad lekcjami w domu. Kiedy jest czas na zabawę? Na kreatywność? Na dzieciństwo? Na radość życia? Jeżeli ciągle jest taki wyścig że „muszę, muszę, muszę”
- powiedział aktor.
Jego partnerka w serwisie YouTube prowadzi kanał, na którym publikuje treści na temat edukacji domowej. Od kilku lat prowadzi także bloga na którym wyjaśnia rodzicom jak to jest być nauczycielem dla swoich dzieci.
