Ktokolwiek wrzuca treści do mediów społecznościowych musi liczyć się z tym, że inni z dużym prawdopodobieństwem będą go oceniać. Za swoje internetowe poczynania dostaje się zwłaszcza topowym influencerkom i gwiazdom, a prawdziwy hejt spływa na matki. Nic dziwnego. To oni na swoich profilach gromadzą najwięcej obserwujących.
Maja Hyży, piosenkarka i mama czwórki dzieci na swoim Instagramie ma ponad 250 tys. osób. Ostatnio opublikowała popularny w social mediach trend nazwany Bugatti i zebrała sporo surowych komentarzy.
Bugatti trend w wykonaniu Mai Hyży
Trend Bugatti znany jest w social mediach od kilku tygodni. Chodzi w nim o to, że rodziny lub partnerzy udają jazdę w samochodach wyścigowych siedząc na podłodze, podczas gdy poza kamerą, ktoś z bliskich ciągnie ich za nogi. Całość wygląda zabawnie, zwłaszcza, że kobiety i mężczyźni, albo rodzice i dzieci wkładają w to różną moc. Czasami więc osoba wręcz rozmazuje się na nagraniu, a innym razem, gdy ciągnie ją dziecko lub wątła kobieta - niemalże nie przesuwa się w kadrze.
Tak też było w wykonaniu Mai Hyży i jej córki, 5-letniej Antoniny. Tosia siedząca na placu zabaw, rusza jako wyścigówka w mgnieniu oka, a zaraz potem jej mama ledwo rusza z miejsca. Widać, że nagrywając trend obydwie miały mnóstwo frajdy, jednak nie obyło się bez oceniających komentarzy pod nagraniem.
Internauci surowo o wygłupach Hyży z córką
Formuła 1? Nie, to Formuła TOŚKA. Zgadnijcie kto miał turbo doładowanie i wygrał ten wyścig ?? Jak nie wiecie, to obejrzyjcie Nasz filmik
- podpisała rolkę rozbawiona mama. To wspomniane turbo doładowanie niektórym nie przypadło jednak go gustu.
Aż się wystraszyłam;
Dobrze, że Tośce głowy nie urwało;
Jej, ostrożniej z tym dzieciątkiem trochę...;
Biedna Tosia, strasznie to wygląda
- czytamy w komentarzach.
Znana mama nie przejęła się chyba zbytnio tym straszeniem, choć postanowiła nie udawać, że nie czyta komentarzy. Odpowiedziała na kilka z nich krótko i zdecydowanie.
Biedna? Uwierz mi, jej radość była bezcenna. Jestem jej mamą, więc wiem lepiej
Spokojnie, wszyscy zdrowi są po nagraniu filmu
- zakończyła temat gwiazda.
Czy takie zabawy rzeczywiście są niebezpieczne?
Przy tej okazji przypomniała nam się rozmowa redakcji M jak mama z ratownikiem medycznym i ojcem czwórki dzieci, Jarosławem Sowizdraniukiem, o tym czy należy chronić dzieci przed urazami ograniczając pewne zabawy.
Ja osobiście mam na przykład taką wewnętrzną rozterkę, gdy mowa jest o zespole dziecka wstrząsanego. Rozumiem jako medyk, że jest to zagrożenie, że przeciążenia są bardzo duże, ale jestem też daleki od skrajności w stylu, że nagle zaniecham zabaw w samolot, tańczenia, brania dzieci na barana. To są rzeczy, które też rozwijają układ nerwowy, równowagę. Dziś diagnozujemy dzieci, chodzimy z nimi na wszelkie terapie - sensoryczne, fizjoterapeutyczne. Jeszcze niedawno takie interwencje nie były potrzebne, być może dlatego, że byliśmy w ruchu. A dodatkowo przecież takie zabawy budują świetną relację. Jak wspominamy dzieciństwo, to często o takich wygłupach z rodzicami myślimy od razu
- powiedział nam ekspert.