Mistrz Polski sprzedał już wszystko, by ratować dziecko. „Wkrótce może zabraknąć pieniędzy na leczenie Malwinki”

2025-04-25 13:11

Sportowiec od ponad pół roku robi wszystko, co w jego mocy, by ratować córkę. Kiedy Malwinka przyszła na świat nic nie zapowiadało późniejszych problemów. Dopiero potem okazało się, że jest „milczącym aniołem”. Kiedy tata słyszy to określenie, boli go serce.

Mistrz Polski sprzedał już wszystko, by ratować dziecko. „Wkrótce może zabraknąć pieniędzy na leczenie Malwinki”

i

Autor: siepomaga.pl, Archiwum prywatne

Bartłomiej Marszałek to znakomity motorowodniak. Jako jedyny Polak, który walczy o mistrzostwo świata ma na swoim koncie już sporo sukcesów. Jest m.in. mistrzem Polski i zdobywcą 5. miejsca w mistrzostwach świata. Przygotowania do wyścigów łączy z walką o zdrowie dziecka.

Malwinka dostała 10/10 w skali Apgar. To instynkt podpowiedział jej mamie, że coś jest nie tak

Kiedy jego córeczka przyszła na świat, wszystko wskazywało, że jest książkowo zdrowym dzieckiem. Dostała 10 punktów w skali Apgar. Później mama Malwinki zaczęła jednak niepokoić się stanem dziecka. Jej instynkt macierzyński podpowiadał, że dzieje się coś złego.

Choć lekarze ich uspokajali, rodzice postanowili zrobić córce badania genetyczne. Ich wyniki były jak cios. Zespół Retta.

Zespół Retta sprawia, że dziewczynki stają się “żywymi lalkami”. Niektórzy zwą je “milczące anioły”. Nie cierpię tych określeń, boli mnie serce, gdy je słyszę, ale one opisują obrazowo, co dzieje się z dziećmi, które nie zdążyły otrzymać leczenia...

- mówi Bartłomiej Marszałek. Tłumaczy, że dziewczynki cierpiące na tę chorobę nie tylko nie chodzą i nie mówią. Prócz tego mają osłabioną odporność, problemy z oddychaniem, padaczkę, stany zapalne mózgu.

Na szczęście jest nadzieja

Malwinka ma dwa latka.

Przede wszystkim Malwina potrafi utrzymywać z nami kontakt wzrokowy. Tego nie było, a my czuliśmy, że nasze dziecko jest nieobecne, bo nie odbierało bodźców z zewnątrz. Wypracowaliśmy to, wyrwaliśmy ją chorobie, trzymamy ją i nie oddajemy. Oczywiście Malwina wciąż nie mówi, ale dla nas jest kluczowe, że jest z nami mentalnie. W końcu czuje naszą obecność, widzi nas, rozumie podstawowe komunikaty i potrafi już wyrażać swoje niezadowolenie, jeśli akurat coś jej nie pasuje.

- mówi tata. W swych wypowiedziach podkreśla też, że jako sportowiec i ojciec nigdy nie się podda. Na leczenie Malwinki założono zbiórkę pieniędzy i już udało się zebrać 5,5 mln złotych. Ale na terapię w Bostonie to wciąż mało. Dlatego pan Bartłomiej wystawił na sprzedaż swój dom rodzinny.

Sprzedałem już praktycznie wszystko, co miałem, a wciąż budzę się z myślą, że wkrótce może zabraknąć pieniędzy na leczenie Malwinki. To przerażająca wizja

- czytamy na łamach Sportowych Faktów.

M jak Mama Google News