Najmłodszy synek Małgosi i Pawła Borysewiczów skończył już tydzień. Od niedawna jest więc już we własnym domu, a jego mama po raz kolejny odkrywa uroki macierzyństwa.
Rolniczka znana z 4. edycji popularnego programu TVP „Rolnik szuka żony” opowiedziała o tym, jak odnajduje się w nowej rzeczywistości. Przekonuje, że swój trzeci poród (rodziła przez cesarskie cięcie) wspomina dobrze, podobnie jak cały pobyt w szpitalu.
„Przepadłam z kretesem”
Małgosia Borysewicz to jedna z najpopularniejszych i najbardziej lubianych uczestniczek programu. Jej profil na Instagramie obserwuje 219 tysięcy osób, które od początku emisji 4. edycji śledzą losy rolniczki i jej męża Pawła. Fani programu kibicowali im od pierwszego odcinka, para stworzyła rodzinę, o której oboje marzyli.
Dziś Małgosia i Paweł są już rodzicami trójki dzieci. Ich najmłodszy synek urodził się 4 marca i już rozkochał w sobie mamę. Jak przekonuje Małgosia Borysewicz: „przepadła z kretesem”, a opiekując się noworodkiem czuje się bardzo dobrze.
− Przepadłam z kretesem i jest mi z tym bardzo dobrze. Wszyscy się „przegryzamy”, jeśli chodzi o organizację czasu, ale jakoś to tak dzisiaj wyszło organizacyjnie w miarę i zdążyliśmy się i uszykować i do przedszkola ogarnąć. Myślę, że dzieci jak ostatnio były z tatą w domu, to stały się bardziej samodzielne
- mówi w najnowszym filmie opublikowanym na Instagramie.
Przy okazji podziękowała swoim obserwatorom za ogrom wsparcia i ciepłych słów, jakie otrzymała. Nie spodziewała się aż tak dużego odzewu na informację o tym, że malutki Filip jest już po drugiej stronie brzucha.
Miła niespodzianka czekała na nią także w domu. Bliscy zadbali o wyjątkowe powitanie, czekały na nią tort i balony.
Małgosia Borysewicz opowiedziała o porodzie
Rolniczka otrzymała wiele wiadomości z pytaniami o szpital, w którym rodziła, głównie od kobiet z okolic. Jak przekazała, ze względów medycznych musiała mieć cesarkę. Sam poród i pobyt na oddziale wspomina pozytywnie.
Szpital w Ostrołęce pochwaliła za to, że jej mąż mógł kangurować synka, a dziecko było przystawiane do piersi gdy ona musiała leżeć. Jak mówi, dzięki temu, że miała wsparcie męża i personelu, nie miała większego problemu z rozkręceniem laktacji.

Pojawienie się nowego członka rodziny to nie jedyna zmiana w życiu rodziny. W domu rolniczki trwają intensywne prace nad wykończeniem drugiej części poddasza, w której powstaje również kuchnia.