1 czerwca w tym roku wypada wyjątkowo korzystnie, bo w sobotę, łatwiej jest planować atrakcje na Dzień Dziecka. Nie wszyscy myślą o materialnych prezentach, to także różnego rodzaju wyjścia - do kina, ZOO, aquaparku. Wszystko jednak kosztuje, a o tym, że kiedyś więcej rzeczy było za darmo (lub cena nie była wysoka) przypomina nasza czytelniczka.
Oddaję głos pani Malwinie.
"Na Dzień Dziecka musi być coś niecodziennego"
"Błądziłam ostatnio po centrum handlowym, szukając prezentu dla córki. Podobało mi się mnóstwo rzeczy, ale żadna nie wydawała się odpowiednia. Skarpetki z ulubionym bohaterem, urocze spineczki, opaska z cekinami, pamiętnik z kłódką, długopis z futerkiem... Znalazłam wiele rzeczy, ale wciąż łapałam się na tym, że to za mało, że muszę poszukać czegoś konkretnego. W dodatku wszystko, co znalazłam było fajne, ale nie było wyjątkowe - takich gadżecików mamy w domu ma na pęczki. A na Dzień Dziecka musi być coś niecodziennego.
Tylko, że jeśli coś nadzwyczajnego, to i konkretna sumka. I dalej nie jest łatwo coś wybrać, bo w sumie wszystko już ma. Nie mogę też przesadzić, bo w końcu Dzień Dziecka to mniejsze święto niż urodziny, nie będę sobie sama podnosić poprzeczki, jeszcze mnie nie pogrzało.
Przeczytaj także: Te zdania budują więź z dzieckiem. Mów tak do niego każdego dnia zanim zaśnie
"Kiedyś to były czasy"
Słowa "za moich czasów" kojarzyły mi się z babciami, siedzącymi całymi dniami na ławeczkach i obgadujących wszystkich dookoła. Wychodzi na to, że i ja stałam się moherem z memów. Może nie jestem jeszcze tak stara, ale w mojej głowie coraz częściej pojawia się "kiedyś to były czasy".
Dzień Dziecka nie został wymyślony teraz, przecież ja też kiedyś świętowałam. Nie przypominam sobie, żeby moi rodzice szukali nie wiadomo jakich prezentów, jak kupili coś przy okazji w spożywczaku, to było super. Co mnie cieszyło? Chyba wszystko.
Pamiętam wspólne wyjścia, jak w końcu szliśmy gdzieś razem, całą rodziną, a nie w podgrupach. Zapiekanki albo hamburgery z budki, jedzone na ławce w parku. Pamiętam, jak dostałam sprężynę i później wszyscy ćwiczyliśmy "schodzenie" po schodach. Albo riki-tiki, do dziś pamiętam, jak tata zamachnął się tak, że dostał kulką w głowę.
Kiedyś pojechaliśmy do parku na drugim końcu miasta, bo podobno był tam fajny plac zabaw. Tego nie pamiętam, ale wiem, że poszliśmy na lody. Mieszane! Dziś chyba już nie ma takich kulek, nie znam cukierni, w której łączy się tyle smaków w jednej porcji. Jak dziś pamiętam te tęczowe gałki, w dodatku jedna kosztowała jakieś grosze, a nie piątaka (a to chyba i tak tanio).
Przeczytaj także: Mamo, jesteś najlepsza! Pamiętaj o sobie, nie tylko w ten jeden dzień w roku
"Dzisiejsze dzieci ciężko jest czymś zachwycić"
Kiedyś prezenty były symboliczne, ale każdy drobiazg sprawiał przyjemność. Dzisiejsze dzieci ciężko jest czymś zachwycić. Mają wszystko, a chcą więcej i więcej. Sami jesteśmy sobie winni. Nie dasz na Dzień Dziecka lizaka z gumą czy bransoletki z pudrowych cukierków, jak chwilę wcześniej dostało od dziadka 50 zł. Bez okazji. Moim skarbem był banknot, chyba jedno- czy dwudolarowy, który dostałam na urodziny od wujka.
Usłyszałam kiedyś, że najważniejsze są wspomnienia. Zgadzam się z tym, tego nikt nie zabierze i to pamiętamy po latach. Sama jestem najlepszym przykładem. Tylko że dziś nawet wspomnienia kosztują. Wyjście do parku? A co to za atrakcja? Chyba że kupisz tam lody, watę cukrową i olbrzymi balon z helem. Może wtedy zostanie to zaliczone.
Przeczytaj także: Komplementy, które zwiększają u dziecka pewność siebie. "Konkretne i znaczące"