Początek roku szkolnego zbliża się nieuchronnie. Dla rodziców to czas gromadzenia wyprawki, ale też pierwszych, organizacyjnych zebrań, które łączy jedna rzecz. W każdej klasie wybierana jest przecież trójka klasowa. Ta instytucja cieszy się ostatnimi czasy bardzo złą sławą. To szkodliwe, bo przecież jest potrzebna, a strasząc innych rodziców doprowadzimy do tego, że mało która mama czy tata będą chcieli podjąć ryzyko takiej działalności na rzecz klasy swojego dziecka.
Jako redakcja parentingowa chciałyśmy odczarować wszystkie przerażające historie o trójkach klasowych. I choć ta konkretna, nie do końca napawa optymizmem, to wbrew pozorom mamy po jej przeczytaniu... nadzieję.
Oto list Iwony, mamy chłopca idącego do 3. klasy.
Trójka kontra reszta rodziców
Pierwsze zebranie dla rodziców w pierwszej klasie poszło tak gładko, że aż byłam zachwycona. Wychowawczyni pytała o trójkę klasową. Nie znaliśmy się jeszcze wcale więc trzy mamy same zgłosiły swoją chęć do działania. Reszcie spadł kamień z serca i wszyscy byli szczęśliwi do momentu października i pierwszych zakupów - prezentu na Dzień Nauczyciela.
To był początek horroru. Panie z trójki wymyślały drogie i bezsensowne prezenty przez cały pierwszy rok. Kubki, długopisy, poduszki z napisami na które składaliśmy się na wszelkie okazje. Kto normalny myśli, że nauczycielka będzie po lekcjach wtulać się w poduszkę z imionami dzieci z klasy w której ma wychowawstwo? Nonsens. Do tego narzucanie wycieczek, które te matki współorganizowały z wychowawcą. Zero współpracy z resztą rodziców, jakiś rozmów na zebraniach. Proponowały drogie wycieczki, w miejsca dobre dla 5-latków, a nie dzieci w wieku lat 7-8. Takich głupich sytuacji, na które traciliśmy kasę i nerwy było mnóstwo, więc pod koniec roku, zachęcana przez liczną grupę mam dałam się namówić, by za rok zapisać się do trójki i jakoś rozbić klikę matek. I tak się stało. Na pierwszym zebraniu w drugiej klasie kilka mam zgłosiło moją kandydaturę, a ja się zgodziłam.
Konkurs popularności jak w czasach szkolnych
O tym, jak bardzo wszystkie się pomyliłyśmy przekonałam się dość szybko. Założyłam grupę na FB, na której można było głosować za pomysłami na wycieczki, czy za prezentami dla nauczycielki albo dla dzieci na klasowe Mikołajki i inne okazje. Efekt? Dwie matki z zeszłorocznego "gangu trójkowego", które ponownie zostały wybrane, wydzwaniały po rodzicach, żeby głosowali na ich pomysły, knuły, zamawiały prezenty z góry, omijając głosowania. Cyrk na kółkach. Czułam się jak za czasów szkolnych, gdy trwał bezustanny konkurs popularności.
Reszta rodziców oczywiście olewała temat bezmyślnie opowiadając się za stroną, która więcej knuła i skupiała się w swoich działaniach tylko na robieniu wokół siebie szumu. Klasowe celebrytki. Szkoda, że ci rodzice, którzy mieli fajne pomysły i pozytywne nastawienie, a było takich kilkoro nie mają czasu na bycie w trójce klasowej. Wtedy mogłyby powstawać super rzeczy dla dzieciaków. W każdym razie przy tym składzie nie wczeszą mnie już w trójkę klasową. Matki prymuski rządzą, a reszta ma wszystko gdzieś. Ja podziękuję, beze mnie.
Co sądzicie o trójkach klasowych? Macie podobne, albo zupełnie odmienne przeżycia do tych opisanych przez naszą czytelniczkę? Jeśli tak piszcie do nas na [email protected].
Ze swojej strony dodamy jedno. Trójka klasowa, jak każda inna grupa to kwestia indywidualnych charakterów. Gdyby reszta rodziców z klasy, razem z panią Iwoną przejęła działania, być może atmosfera w klasie znacznie by się poprawiła, a prace "trójki" usprawniły. Warto, w końcu to dla dobra naszych dzieci.