Dziewczynka wraz z innymi dziećmi bawiła się na imprezie urodzinowej w sali zabaw. Niestety, spadła z wysokości około 2 metrów lądując na dmuchańcu, który nie miał w środku powietrza.
Dziecko doznało złamania kręgosłupa w kilku miejscach, w obiekcie pojawili się ratownicy.
11-latka doznała poważnych obrażeń
W sobotę 25 października dziewczynka była gościem na imprezie urodzinowej swojego kolegi, urodziny zostały zorganizowane w jednej z lubelskich sal zabaw. Na miejscu towarzyszyli jej rodzice i rodzeństwo. Niestety, tuż przed godziną 11:00 doszło tam do groźnego wypadku.
Po wejściu na salę zabaw 11-letnia Anastazja poszła na konstrukcję, z której chciała skoczyć na dużą dmuchaną poduszkę. Niestety, ta okazała się pozbawiona powietrza, dlatego dziewczynka spadła z wysokości około 2 metrów na twarde podłoże. Bliscy nie zdążyli ostrzec dziecka, by nie skakało.
To była chwila, nie zdążyłam powiedzieć, żeby nie skakała. To były sekundy
- tłumaczy w rozmowie z Polsat News Karolina Warta, mama Anastazji.
Dmuchaniec nie zamortyzował uderzenia, dziecko straciło przytomność. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia, która przetransportowała 11-latkę do szpitala. Wiadomo, że stan jest bardzo poważny, doszło do złamania kręgosłupa w kilku miejscach.
Złamany kręgosłup, problemy z oddychaniem
11-letnia Anastazja tuż po upadku straciła przytomność. Widok był dramatyczny, dziewczynka nie ruszała się.
Córka ma złamany kręgosłup lędźwiowy, złamany kręgosłup piersiowy. Jest złamanych na pewno osiem kręgów, nie wiem jak reszta. Jest duży obrzęk płuc, jest problem z miąższem płucnym
- mówiła mama dziewczynki cytowana przez Polsat News. Historię przybliżył materiał „Wydarzeń”.
Trwa diagnostyka, dziś lekarze mają zdecydować w sprawie dalszego leczenia. Sprawą zajmuje się policja, dziś dokumentacja zostanie przekazana prokuraturze.
Wiadomo, że po wypadku poduszka została napompowana, jednak trzeba ustalić, jak to możliwe, że dzieci zostały wpuszczone na konstrukcje bez właściwego przeglądu atrakcji przez obsługę sali.
Najprawdopodobniej pracownicy odpowiedzialni tego dnia za salę zapalili światła, wpuścili gości, natomiast nie sprawdzili wcześniej wszystkich miejsc i tych dmuchanych powietrzem poduszek, czy rzeczywiście są sprawne i bezpieczne
- mówił w rozmowie z reporterem „Wydarzeń” podinsp. Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy KWP w Lublinie.
Wstępnie postępowanie prowadzone jest w kierunku narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za ten czyn grozi do 3 lat więzienia.