Daj dziecku nożyczki - czyli jak rozwiązywać konflikty z dzieckiem

2022-02-07 11:26

Kiedy trzyletnie dziecko z nożyczkami w ręku mówi, jak rozwiązać problem, który przynajmniej raz dziennie wkurza matkę – to warto posłuchać. Jak to się stało, że moja córka rozwiązała trudną sytuację zanim się pojawiła? Przeczytajcie w felietonie redaktor naczelnej mjakmama.pl

Dziewczynka z nożyczkami
Autor: Getty Images

Moja trzyletnia córka T. ma teraz obecnie fazę na 2 rzeczy: kosmos i nożyczki. Dostała więc nożyczki w planety i cięcie jest jej ulubionym zajęciem. A moim, niekoniecznie ulubionym, ale najczęstszym, jest zbieranie skrawków, ścinków, drobinek rozścielonych na dywanie i rozniesionych na cały dom.

Robię to kilka razy dziennie: najpierw groźbą i prośbą namawiając do współpracy przy sprzątaniu dziecko, później męża, a później psiocząc w czasie zbierania tych śmieci samodzielnie.

Porządek w pokoju – jak nauczyć dziecko sprzątania po sobie?

Kiedy na głowie ma się dziecko na kwarantannie, chorego męża, dom i pracę, to nawet takie drobiazgi jak kilkuminutowe zbieranie ścinków mogą zepsuć humor do końca dnia, szczególnie, że nie jest to jedyny drobiazg. Tylko dziesiąty. Albo setny. Jak poradzić sobie z takimi sytuacjami tak, żeby nie obciążały ani rodziców, ani dzieci popsutym humorem i kłótnią?

Podpowiedź znalazłam w książce „Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały”. Autorki (Joanna Faber, Julie King) opisują tam sposoby zapobiegania konfliktom, między innymi przez uznanie uczuć dziecka, wyjaśnienie oczekiwań i własnych uczuć, dostosowanie wymagań do wieku i umiejętności dziecka oraz wspólne wypracowywanie rozwiązań.

W pierwszej chwili pomyślałam:

- Już to widzę! Rozwiązywanie problemów wspólnie z trzylatką!

A później (ponieważ, to nie pierwszy raz, kiedy się pomyliłam zbyt pochopnie oceniając poradniki „amerykańskich naukowców”) spróbowałam…

W spokojnej chwili, nie wtedy kiedy obie byłyśmy zdenerwowane tymi ścinkami papieru, powiedziałam córce, że wiem jak lubi ciąć kartki, szczególnie nowymi nożyczkami. Ale bardzo nie lubię zbierać tych kawałków papieru w całym domu, kiedy nikt mi nie pomaga i że wtedy jestem zła. Zapytałam wprost: co możemy zrobić, żeby ona się dobrze bawiła, a ja się nie denerwowała.

Najpierw nie rozumiała, ale kiedy sama zaproponowałam parę rozwiązań, przyłączyła się i razem wymyśliłyśmy i oceniłyśmy parę pomysłów:

  • nie ciąć kartek (nie ma mowy, sam pomysł zasmucił małą)
  • ciąć kartki rzadziej („A co to znaczy rzadziej?”)
  • ciąć kartki tylko przy stoliku („Lubię na podłodze”)
  • „Tata pozbiera” (nie musiałam pytać, byłby przeciwny)
  • ciąć kartki tylko na kocu i później go razem sprzątać (może?)
  • ciąć kartki tylko razem z mamą (tu ja nie byłam chętna, aby kilka razy dziennie z tym walczyć)
  • sklejać kartki (mało realne)

Powiedziałam, że może spróbujemy więc coś rozkładać na podłodze i na tym zakończyłyśmy rozmowę.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy wczoraj T. zawołała:

- Mamo, musisz mi tu rozłożyć coś!

Właśnie brała się za cięcie kartki i pamiętała, że miałyśmy rozkładać koc, zanim się za to weźmie. Byłam zaskoczona i dumna! Serio!

Co prawda później nie pomogła mi sprzątnąć, ale wytrzepanie koca zajęło mi 15 sekund.

Mam więc dla was mamy takie rady:

  • próbujcie rozwiązywać problemy, a nie czekajcie aż wpłyną one na was i na dzieci
  • pozwalajcie to robić również dzieciom, zaufajcie im
  • czytajcie poradniki, nawet jeżeli dacie radę przejrzeć tylko 2 kartki przed zaśnięciem jak ja, bo może to wam uratować nastrój kolejnego dnia.