Sandra Kubicka i Alek Baron to rodzice Leosia, który w maju skończył roczek. Maluszek przyszedł na świat niedługo po ich ślubie, od pierwszej chwili stając się i od razu stał się oczkiem w głowie mamy i taty.
Sandra Kubicka nigdy nie kryła, że narodziny synka zmieniły wszystko
Sandra Kubicka nigdy nie ukrywała, jak ważnym wydarzeniem było pojawienie się synka na świecie. Mówiła wprost, że kocha być mamą, a macierzyństwo porównywała do bajkowego doświadczenia.
Jednak narodziny dziecka to nie tylko baśniowe momenty, ale też zupełnie nowa rzeczywistość, w której młodym rodzicom nie zawsze łatwo się odnaleźć. Tak było również w przypadku rodziców Leosia:
My się prawie rozwiedliśmy
- wyznała Sandra Kubicka zapytana niedawno o to, jak narodziny dziecka wpłynęło na jej relacje z mężem.
W ostatnim czasie, w związku z chorobą synka poruszyła również inną trudną kwestię. Chodzi o to, jak ciężkim doświadczeniem potrafi być cierpienie dziecka.
Sandra Kubicka: „Bycie mamą to inny poziom zmartwień”
W ostatni weekend Sandra Kubicka przyznała, że Leoś trafił do szpitala. Chłopiec dostał gorączki. Na szczęście rodzice mogli wrócić z synkiem do domu, ale...
To mnie kiedyś wykończy. Bycie mamą to jest inny poziom zmartwień. Przed ciążą mówiłam, że chcę mieć dwójkę albo trójkę, ale ja nie wiem, czy bym to dźwignęła emocjonalnie. Ten etap, kiedy małe dziecko nie jest w stanie powiedzieć, co je boli, a ty musisz się domyślać, jest dla mnie najgorszy. A pobieranie krwi albo zakładanie wenflonu u dziecka to są tortury... Chcesz pomóc, nie wiesz jak i widzisz tylko, jak twoje dziecko płacze
– wyznała mama Leosia.
Sandra Kubicka przyznała też, że być może inne mamy uznają, że panikuje, ale kilka miesięcy temu przeżyła prawdziwy koszmar. Synek dostał gorączki i "On nam odleciał, oczy mu się do tyłu wykręciły, dostał drgawek i przestał oddychać" - wspominała. Dlatego, kiedy w weekend Leoś zaczął gorączkować i nie udawało się zbić temperatury, mama postanowiła wezwać pogotowie. Po powrocie do domu ze szpitala strach o dziecko nie minął:
Jak Leoś ma gorączkę, to wszyscy na baczność, dlatego nie spałam całą noc, czuwałam nad łóżeczkiem i obserwowałam, czy nie ma ataku, czy oddycha
