Ekspertka pokazuje szokujące posiłki w przedszkolach. „Niezależnie od stawki”

2025-01-15 12:19

Odkostnione resztki wymieszane z wodą, konserwy, ciastka z dużych kartonów o byle jakim składzie. To wszystko wymienia na swoim Instagramie ekspertka żywieniowa i twórczyni fundacji przeprowadzającej "rewolucję żywieniową w placówkach dla dzieci". Ponadto pokazuje zdjęcia z przedszkoli, które szokują i... obrzydzają.

Posiłki dzieci w przedszkolach

i

Autor: Getty Images & Instagram screenshot Tak wyglądają posiłki naszych dzieci w przedszkolach? Ekspertka alarmuje

Żywienie dzieci w przedszkolach to temat, który wzbudza skrajne emocje. Rodzicom bardzo zależy by dzieci wychodziły z placówek najedzone, ale jednocześnie, coraz częściej jesteśmy świadomi, jak ważna w rozwoju najmłodszych jest zdrowa i prawidłowo zbilansowana dieta. 

Jak to jest, że w domu dzieci często grymaszą przy jedzeniu, a w przedszkolu pięknie jedzą i "ciocie" nie zgłaszają problemów z apetytem? Choć wolimy sądzić, że to pozytywny wpływ grupy, to ten instagramowy post pewnej ekspertki zasiewa ziarno wątpliwości. Być może to, co jedzą w placówkach dzieci to pewnego rodzaju fast food, który choć maluchom smakuje, to niewiele wspólnego ma ze zdrowym odżywaniem? Sprawdzamy o co chodzi z odżywianiem w przedszkolach i jak my, jako rodzice możemy poprawić tą sytuację. 

Jak wyglądają posiłki w przedszkolach?

Szokujący dla rodziców post, na swoim instagramowym profilu @doktorania, opublikowała Anna Makowska, dr nauk farmaceutycznych i twórczyni fundacji "Samo się nie zrobi" pracującej między innymi nad wprowadzeniem regulacji co do żywienia w żłobkach i przedszkolach. 

Twoje dziecko dostaje nie tylko odkostnione resztki wymieszane z wodą, barwnikiem, przyprawami i konserwantem zwane „pasztecikiem” i/lub „paróweczką”. Również gotowce takie jak paprykarz szczeciński, konserwy mięsne, ciasta i ciastka o fatalnym składzie z dużych kartonów i paczek oraz pierogi o byle jakim składzie. Niezależnie od stawki i tego czy jest kuchnia. Na śniadanie i podwieczorek wlatują słodycze, w tym desery udające nabiał. Normy dotyczące podaży cukru są codziennie przekraczane. 5 dni w tygodniu. 4 tygodnie w miesiącu. Przez kilka lat

- czytamy w poście dr Ani.

Jak zauważa na swoim profilu ekspertka, taki styl żywienia może odpowiadać za to, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Podkreśla, że model żywienia koduje się w organizmie przez pierwsze lata życia i później będzie wpływał na dorosłe wybory żywieniowe, a co za tym idzie na zdrowie naszych dzieci w przyszłości. 

Co jeszcze bardziej niepokojące, takie podejście do odżywiania dzieci, zgodnie z informacjami zdobytymi przez autorkę posta, mają stosować nawet placówki, pobierające duże opłaty za żywienie w porównaniu do stawek na rynku. Podobne praktyki stosują ponoć też te przedszkola, które dysponują własną kuchnią, więc teoretycznie powinny podawać dzieciom świeże, przygotowywane na miejscu posiłki. 

Przedszkolanka wysłała zdjęcia posiłków dzieci

Jako, że @doktorania jest mocno zaangażowana społecznie w rewolucję żywieniową w placówkach edukacyjnych, docierają do niej zdjęcia i opisy, swego rodzaju donosy z przedszkoli. Jeden z nich upubliczniła pokazując odstraszające zdjęcia. 

W ich opisie widać też, jak się domyślamy, wiadomość od jednej z przedszkolanek, która opisuje sytuację w swoim miejscu pracy. Co wymienia?

  • Jogurty słodzone w sezonie na owoce;
  • Zupy robione z mrożonek, gdy jest sezon na warzywa;
  • Słodkie płatki na śniadanie;
  • Parówki o kiepskim składzie;
  • Gotowe pierogi.

To wszystko w przedszkolu, które wyposażone jest w kuchnię.

Warto zauważyć, że skład produktów, które podajemy dzieciom może się bardzo różnić i czasami "parówki" w menu śniadaniowym mogą być smaczną odmianą, a czasem bombą pełną e-składników. Uwagę na ten fakt zwracała nam dr Ania w jednym z wywiadów dla M jak mama. W artykule o żywieniu w żłobkach tak tłumaczyła kwestię doboru odpowiednich produktów. 

Diabeł tkwi w szczegółach, bo przecież mamy np. różne rodzaje parówek. Są takie, które zawierają powyżej 90% mięsa, są też takie, które mięsa nie zawierają wcale i wtedy taki produkt absolutnie nie nadaje się dla dzieci czy niemowląt. Podobnie z keczupem i z wieloma innymi produktami

– mówiła Anna Makowska.

M jak Mama Google News
Autor:

Gdzie zgłaszać nieprawidłowości w przedszkolnym menu?

Komentarze pod kontrowersyjnym postem nie pozostawiają złudzeń. Wielu ekspertów z dziedziny dietetyki podpisuje się pod opinią dr. Ani. Z kolei rodzice piszą o tym, jak ciężko jest znaleźć placówkę, która prawidłowo odżywi dzieci.

Moim zdaniem rozporządzenie Ministra Zdrowia jest mocno nieprecyzyjne, nie daje rodzicom właściwie żadnych narzędzi do reagowania na złe odżywianie w przedszkolach czy szkołach

- czytamy w komentarzu @dietetyk_surowa_marchewka.

O którym rozporządzeniu mowa? 

Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26 lipca 2016 r. w sprawie grupy środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełnić środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach (Dz.U.2016.1154 z dnia 2016.08.01)

Menu w placówkach powinno być zgodne z zaleceniami Instytutu Żywności i Żywienia. Intendent, czyli osoba odpowiedzialna za żywienie w placówkach edukacyjnych ma więc za zadanie dbać o nieprzekraczanie norm cukru, soli czy też kaloryczność dostosowaną do danego wieku dzieci. 

Rodzice, którzy zauważają nieprawidłowości w żywieniu w swoich placówkach mogą zgłaszać je do kuratorium oświaty lub do Głównego Inspektoratu Sanitarnego za pomocą platformy e-PUAP.