Jak trudno jest zebrać pieniądze na leczenie dziecka wie wielu rodziców, którzy mają założone profile na stronach pomocowych. Czasem sumę, od której zależy życie dziecka, zbiera się miesiącami, ale są tacy szczęśliwcy, którym dzięki zaangażowaniu innych, udaje się to w jeden dzień. Kilka dni temu takiego cudu doczekała się chora na nowotwór mózgu Ania, której zbiórkę rozruszał w niebywały sposób Łukasz Litewka, poseł z Sosnowca.
"Coś we mnie pękło"
Jak napisał polityk w swoim słynnym już wpisie na FB, informacja o chorej Ani i potrzebnych na jej leczenie pieniądzach znalazła się wśród wielu listów z gratulacjami z okazji jego sukcesu wyborczego. "I szczerze, coś we mnie pękło (...). Ania ma raptem 5 lat. Zadaje sobie tu pytanie: 5 lat? Życie jest naprawdę niesprawiedliwe" - napisał poseł i poprosił o udostępnienie jego postu wraz z linkiem do zbiórki na stronie siepomaga.pl.
Kolejne jego wpisy jako komentarze pod postem pokazywały, jaką siłę ma internet. "2000 zł w minutę!", "50 TYSIĘCY 15 MINUT!", "100 TYSIĘCY W MNIEJ NIŻ PÓŁ GODZINY!" - pisał uradowany mężczyzna. Wreszcie ukazał się jego kolejny komentarz: "Dobra, muszę to napisać. Team, zebraliście MILION w kilka godzin!!!".
Wszyscy obserwujący profil polityka ludzie oraz osoby zaangażowane w zbiórkę pieniędzy dla Ani przyznają, że stał się cud. W taki szybki tempie rzadko kiedy udaje się zebrać milion złotych! Ale tym razem się udało, dzięki zaangażowaniu posła i jego popularności. Łukasz Litewka podchodzi do sukcesu z dystansem. "Chciałbym byście mieli świadomość, że gdzieś tam koło Krakowa, jest mieszkanie, które od kilku miesięcy pogrążone jest w ogromnym smutku. Dziś, pierwszy raz od momentu diagnozy, są to łzy szczęścia i nadziei" - napisał w poście.
Czytaj również: "Nie ma właściwych słów, gdy umiera dziecko". Popławska o śmierci 5-letniej Marcysi
Tymuś walczy z najgorszym ze wszystkich nowotworów. Tata wymienia pierwsze objawy
Anię czeka za granicą eksperymentalna terapia
Ania ma 5 lat i pochodzi z Krakowa. Była normalnym dzieckiem, które uwielbiało bawić się, rysować, tańczyć. Któregoś dnia,. a dokładnie w Dzień Matki, zemdlała, a badania wykazały, że cierpi na glejaka - guza mózgu. Nowotwór spowodował już niedowład prawej rączki i uniemożliwił dziecku samodzielne poruszanie się. Ania przeszła radioterapię, ale guz nie zmniejszył się. Jest szansa na jego usunięcie dzięki eksperymentalnej i innowacyjnej terapii, ale leczenie to oferują jedynie szpitala w USA lub Szwajcarii. Ceny wyjściowa leczenia to min 200 tys. dolarów!