Muzyka w ciąży czyli komunikacja z nienarodzonym dzieckiem

Komunikuj się ze swoim dzieckiem gdy jesteś jeszcze w ciąży. Odpowiednio dobrana muzyka mają wpływ zarówno na życie płodowe jak i na dalszy rozwój dziecka. Maluchy słyszą już od 4 miesiąca ciąży, a im więcej usłyszą różnych dźwięków, tym lepiej będą miał wykształcony słuch i łatwiej nauczą się mówić

Muzyka w ciąży czyli komunikacja z nienarodzonym dzieckiem

i

Autor: thinkstockphotos.com

Do warszawskiego Centrum Audio-Psycho-Fonologii zgłasza się coraz więcej przyszłych mam. Przychodzą, by nauczyć się komunikacji z nienarodzonym jeszcze dzieckiem i przygotować do porodu. Trening słuchowy znany jest w wielu krajach świata, w Polsce to wciąż nowość. Jego twórcą jest francuski otolaryngolog, neurolog i foniatra, profesor Alfred Tomatis. Dowiódł on, że słyszenie nie jest jednoznaczne ze słuchaniem. Słyszenie zależy od stanu narządu słuchu, słuchanie natomiast jest umiejętnością, która rozwija się przez całe nasze życie. – Słuchania można się nauczyć dzięki odpowiednio dobranej muzyce – mówi Małgorzata Szurlej, psycholog z Centrum, która rozpowszechnia metodę Tomatisa w Polsce. I przekonuje, że warto, bo ci, którzy potrafią słuchać mają poczucie rytmu i potrafią koncentrować się.

Mamo, ja już słyszę!

Dlaczego trening słuchowy polecany jest kobietom ciężarnym? Kiedyś uznawano, że dziecko rodzi się głuche i zaczyna słyszeć dopiero kilka tygodni po przyjściu na świat. Dziś wiemy, że maluch słyszy już od 4. miesiąca życia płodowego. Im więcej słyszy różnych dźwięków, tym lepiej będzie miał wykształcony słuch i łatwiej nauczy się mówić. Dlaczego? Wszyscy mamy ten sam potencjał słuchowy, jeśli jednak od początku nie używamy jakiegoś pasma częstotliwości albo głoski, nie pojawi się ona w mowie (przykładem są Japończycy, którzy nie rozróżniają dźwięków „l” i „r”). Dlatego przyszła mama powinna słuchać dużo muzyki, śpiewać i czytać dziecku na głos. Zwolennicy metody Tomatisa twierdzą, że ucho należy stymulować poprzez tzw. dobre słuchanie. Wysoką jakość dźwięku i szeroki zakres częstotliwości znajdziemy zwłaszcza w muzyce Mozarta i śpiewach gregoriańskich. Te ostatnie mają rytm zbliżony do naturalnego rytmu oddechowego ludzkiego organizmu. Odprężają i uczą prawidłowego oddychania. Profesor Tomatis wskazał też na zadziwiające pokrewieństwo rytmów spotykanych w muzyce Mozarta z biciem serca płodu w łonie matki. Dziecko nie powinno być jednak narażone na nieprzyjemne dźwięki. Ważne jest, by unikać głośnych koncertów, stawania przy głośnikach, przebywania w pomieszczeniach, w których jest ciągły, dudniący hałas. Szkodliwe dla maleństwa są ciągłe niskie dźwięki, np. szum włączonych komputerów.

Warto wiedzieć

Przed narodzeniem się dziecka trzy części jego ucha – zewnętrzne, środkowe i wewnętrzne – są akustycznie ustawione na te same częstotliwości – częstotliwości wody. Są one usytuowane powyżej 8000 HZ. Po narodzinach dwa pierwsze poziomy ucha oseska (zewnętrzne i środkowe) muszą dostosować się do środowiska powietrznego, podczas gdy ucho wewnętrzne pozostaje w środowisku wodnym.

Słuchaj i śpiewaj

Najważniejszą pomocą podczas treningu uwagi słuchowej jest „elektroniczne ucho” – idealny model ludzkiego ucha. Aparat rejestruje i filtruje dźwięki. Przyszłe mamy zakładają słuchawki i słuchają dostosowanego do siebie indywidualnego programu. W ten sposób wyrabiają w sobie poprawne nawyki słuchowe. W czasie słuchania można położyć się, a nawet zasnąć (zdaniem psychologów sen nie obniża skuteczności metody). Pierwszy etap treningu to 2 godziny słuchania dziennie przez 15 dni. Potem przez miesiąc mama wykonuje ćwiczenia w domu. Pracuje nad emisją głosu, gimnastykuje mięśnie ucha poprzez napinanie mięśni twarzy. Po miesiącu trening przewiduje znów dwie godziny dziennie słuchania muzyki. Jaki jest cel tej nauki? Dziecko będzie się uczyło mówić przez naśladowanie głosu i wymowy matki, więc sposób, w jaki ona mówi, wpływa na rozwój jego mowy. Łatwiejszy poród Kiedy profesor Tomatis zainstalował „elektroniczne uszy” w klinice położniczej, okazało się, że porody stały się krótsze i łatwiejsze. Zrelaksowane muzyką kobiety mniej skarżyły się na ból. Zmniejszyła się też liczba cesarskich cięć, a także zaobserwowano więcej prawidłowych ustawień płodu – główką do dołu. Umieralność noworodków spadła do zera. Czy wkrótce w każdej polskiej sali porodowej z głośników będzie płynęła muzyka Mozarta lub śpiewy gregoriańskie? Nawet jeśli nie, to na pewno warto słuchać ich w domu. I pewnie nie tylko przed samym porodem.

Zdaniem eksperta
dr Beata Kociemba, członek Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych i Europejskiego Towarzystwa Dermatologicznego ESCAD.

O profesorze Tomatisie usłyszałam podczas studiów w Paryżu. Przeszłam przez trening słuchowy; bardzo mi pomógł, a profesor mnie zafascynował. Później pracowałam z nim przez szereg lat. Zobaczyłam, jak wiele różnorodnych korzyści daje słuchanie chorałów gregoriańskich i muzyki Mozarta. Ciężarne miały łatwiejsze porody, a ich dzieci po przyjściu na świat lepiej się rozwijały. W końcu postanowiłam rozpowszechnić tę metodę w Polsce. W zależności od tego, jak mama będzie używała swojego głosu, jak będzie się porozumiewała z dzieckiem, tak sprawnie rozwinie się jego uwaga słuchowa. W seanse słuchania warto włączyć tatę. Dzieci, których mamy przeszły trening, łatwo rozpoznają później wysokość dźwięku, szybko łapią rytm. Są też bardziej wrażliwe.

miesięcznik "M jak mama"