Karolina Gilon zniknęła na chwilę z mediów społecznościowych, okazało się, że była na rodzinnych wakacjach. Z Mateuszem Świerczyńskim i ich synkiem Frankiem polecieli do Hiszpanii. Po powrocie prezenterka zdradziła koszty wyjazdu, opowiedziała także o doświadczeniach z podróży.
Karolina Gilon ma jasne zdanie na temat podróżowania z dziećmi
Dzieci przed ekranami to - niestety - częsty widok, telefon czy tablet zdają się być lekarstwem na wszystkie trudności. Długa kolejka u lekarza? Bajka. Czekanie na jedzenie w restauracji? Bajka. Marudzenie podczas podróży? Bajka.
Karolina Gilon nie jest zwolenniczką sadzania dzieci przed ekranami, swoją opinią podzieliła się na stories. Okazało się, że nie wszyscy mają takie samo zdanie, jak ona. „Ciekawe, co byś zrobiła, jakbyś miała trójkę dzieci, każda sytuacja jest inna, w samolocie czasami dzieci się drą, a ludzie są okropni, zwracają uwagę” - to przykłady kontrargumentów, które otrzymała.
Znana mama postanowiła na nie odpowiedzieć. Jej zdaniem rodzice nie powinni się przejmować, że ludzie rzucają wredne spojrzenia czy zwracają uwagę. Przypomniała, że każdy z nas był dzieckiem, a jeśli ktoś tego nie rozumie i uważa, że rodzice nie powinni latać, to według niej jest ograniczony.
Bo co, my matki, my rodzice, mamy się zamknąć z dziećmi w domu i nie korzystać ze świata na parę lat, ponieważ nasze dziecko na przykład płacze w samochodzie? No nie
- stwierdziła.

„Nie dam mu bajki do oglądania”
Karolina Gilon podkreśliła, że to nie chodzi o to, że dziecko ma płakać, a rodzic ma nic z tym nie robić. Ona sama robi wszystko, aby jej synkowi było dobrze podczas podróży oraz aby wszystkim innym pasażerom było jak najbardziej komfortowo i jest przekonana, że inni rodzice zachowują się podobnie. Próbują jakoś zająć młodego człowieka, jakoś go zabawić, ale nie zawsze udaje się to przez cały czas.
Każdy lot jest inny. Maluch może być pełen energii, albo wręcz przeciwnie - może marudzić ze zmęczenia. Czasem może nie być żadnych trudności, czasem całą drogę będziemy kombinować, czym jeszcze możemy zainteresować dziecko, aby jakoś dotrwać do końca podróży.
Ale nie dam mu bajki do oglądania, bo komuś to przeszkadza, że dziecko płacze
- zaznaczyła modelka.
Przyznała, że sama kiedyś była poirytowana, gdy w podróży towarzyszyły jej dziecięce piski. Ale nie przyszło jej do głowy, aby zwrócić komuś uwagę. Nie robi tego również teraz, gdy Franek śpi, a wokół jest głośno. „Jesteś w miejscu publicznym i ci ludzie mają prawo być głośno (...). Ale to działa w dwie strony” - podsumowała.