Karolina Gilon nie boi się poruszać „niewygodnych” tematów, w mediach społecznościowych opowiadała m.in. o oddaniu ukochanych kotów czy o tym, że tęskni za życiem sprzed dziecka. Teraz na jej instagramowym profilu pojawiła się rolka, które może zaspokoić ciekawskich - znana mama podliczyła miesięczne wydatki.
Ile kosztuje utrzymanie trzyosobowej rodziny? Tyle miesięcznie wydają Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński
Karolina Gilon podliczyła miesięczne wydatki swojej rodziny. Na co „idzie” najwięcej pieniędzy? Tak, jak można się domyślać - na mieszkanie i jedzenie. Rata kredytu to 3,5 tys. zł, a opłaty (czynsz, media, internet) - kolejne 3 tys. zł. „Lubimy jeść i to zdrowo” - przyznała modelka. Miesięczne wydatki na jedzenie to ok. 2,4 tys. (ok. 600 zł tygodniowo). A ok. 350 zł to koszt jedzenia „na mieście” (chociaż - jak zdradziła Karolina Gilon - rzadko to robią, jak już to zamawiają coś do domu).
Znana mama nie kupuje kosmetyków - ten fakt na pewno obniża miesięczne wydatki. „Cały czas dostaję nowe do testowania od różnych marek. Ogromny plus bycia influ” - podkreśliła Karolina Gilon. Na co jeszcze wydają? Na siłownię (koszt dwóch karnetów to 500 zł) i oczywiście na rzeczy dla synka.
Jedzenie Franka: mleko ok. 400 zł, kaszka, słoiczki - 200 zł, ubranka, zabawki - to zależy od miesiąca, ale tak ok. 400 zł. Łącznie tysiak
- wyliczyła Karolina Gilon.
Ostatnie elementy to wydatki związane z samochodem - leasing (2,5 tys. zł) oraz tankowanie (ok. 1 450 zł) oraz zakupy w sieciówkach - Karolina Gilon zostawia tam ok. 700 zł miesięcznie.
Łącznie miesięcznie wydajemy od 14 do 15,5 tys. zł. Dużo, mało, sensownie robimy ten budżet czy powinniśmy coś zmienić?
- dopytuje influencerka.
„Wydajemy tyle, na ile nas stać”
Oczywiście pojawiły się różne głosy, ale przeważają te, które wskazują, że to realny budżet, obecnie wszystko dużo kosztuje i nawet za drobne zakupy musimy zapłacić sporą sumę. Komentujący wskazują, że nie warto zaglądać innym do portfela, w końcu każdy z nas ma i inne dochody, i inne wydatki.
Tak naprawdę wydajemy tyle, na ile nas stać
- podsumowała jedna z komentujących.
