Na pierwszy rzut oka to po prostu urocze maskotki. Mają duże oczy, zaskakujące nazwy i kształty tak absurdalne, że aż śmieszne. Ale brainrot to coś więcej niż zabawka — to estetyka i styl bycia, który dzieci podpatrzyły na TikToku, w memach i u starszych kolegów.
Czym są brainroty i dlaczego dzieci oszalały na ich punkcie?
Słowo „brainrot” pochodzi z angielskiego i oznacza... no cóż, „zgnicie mózgu” od nadmiaru bodźców. Ale dzieci używają go żartobliwie, mówiąc np. „mam brainrota na punkcie tej maskotki”, czyli: totalnie się na nią zafiksowałem/am.Wśród braintrotów znajdziemy takie cuda jak np.:
- Ballerina Capuccina
- Bombardino Cocodrillo
- Tralalelo Tralala
- Tung Tung Tung Sahur
Dzieci kupują je na straganach w kurortach, wymieniają się nazwami, pokazują je sobie na telefonach. W social mediach roi się od filmików w stylu: „Rate my brainrot collection” (prośba o wyrażenie opinii na temat kolekcji) albo „Mój ulubiony brainrot ever”.
Lafufu, Labubu czy brainroty?
Trudno powiedzieć, które z maskotek są bardziej pożądane: Labubu, Lafufu czy brainroty. Te ostatnie mogą wygrać ten wyścig, ponieważ są:
- słodsze i bardziej estetyczne - przynajmniej według niektórych (TikTok-friendly),
- dziwaczne w zabawny sposób,
- dostępne niemal wszędzie – od nadmorskich straganów po stoiska w Zakopanem.
Dzieci tworzą z nich całe światy. Nadają im imiona, przypisują osobowości, wrzucają do plecaka albo na łóżko. To już nie tylko „zabawka”, to towarzysz stylu życia. I – jak się domyślasz – łatwo nie przejść obok nich obojętnie.
Brainroty kosztują średnio od 30 do 70 zł. To nie produkt jednej firmy – brainroty są dostępne od różnych producentów, często sprzedawane lokalnie, bez konkretnej metki. Nie trzeba ich kupować hurtowo – jeden brainrot wystarczy, by być „trendy”, chociaż... jak już wie niejeden rodzic, na jednym brainrocie może się nie skończyć.