Historia małego Angelo, podopiecznego Fundacji Gajusz, chwyta za serce i daje nadzieję na to, że nawet najtrudniejszy początek może mieć szczęśliwe zakończenie. Choć chłopiec stracił swoją mamę, będzie dorastał otoczony miłością jej sióstr.
Otrzymał 0 punktów w skali Apgar
Tuż po narodzinach stan noworodka ocenia się w 10-stopniowej skali Apgar. Sprawdza się 5 parametrów:
- czynność oddechową,
- czynność serca,
- zabarwienie skóry,
- napięcie mięśni,
- reakcję na bodźce (odruchy).
Za każdą z nich dziecko może otrzymac od 0 do 2 punktów, w sumie więc może otrzymać 10 punktów (to oczywiście najwyższa ocena). Ocenę przeprowadza się kilka razy w zależności od tego, ile punktów otrzymało dziecko.
Gdy - jak w przypadku małego Angelo (imiona dziecka i rodziców zostały zastąpione innymi) - maluszek otrzyma od 0 do 7 punktów, kolejne oceny przeprowadza się w 1., 3., 5. i 10. minucie życia noworodka. Dodatkowo po 10 i 15 minutach możmna dokonać kolejnej oceny by sprawdzić, czy stan dziecka poprawia się czy pogarsza.
Na początku Angelo otrzymał 0 punktów, później 2, następnie 5. Trafił do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie spędził 96 dni.
Jego tętno było bardzo słabe, a mimo to lekarze zwlekali z decyzją o cesarskim cięciu. Od czasu badania do wyjęcia maleństwa minęły trzy godziny i 50 minut. Maluszek urodził się w zamartwicy. Był siny, nie oddychał i miał niewyczuwalny puls
- czytamy na stronie Fundacji Gajusz, która otoczyła dziecko opieką.
Mama chłopca zmarła niedługo po porodzie
Rodzice Angelo pochodzą z Azji Południowo-Wschodniej. Do Polski przyjechali w poszukiwaniu pracy, która pozwoliłaby na utrzymanie rodzin w kraju, z którego pochodzą. Poznali się w 2022 roku w Krakowie, gdzie pracowali w fabryce nasion wysyłanych do Holandii. Kilka miesięcy później przeprowadzili się do Wielkopolski, a następnie pod Łódź.
Hannah bardzo pragnęła kolejnego dziecka (była już mamą nastoletniego syna), mężczyzna wiedział jednak, że decyzja o kolejnym dziecku bardzo skomplikuje ich życie.
Nie pomylił się: jego partnerka nie mogła pójść na zwolnienie w ciąży, nie było go w Polsce, gdy zaczęła rodzić.
To współlokatorzy kobiety zorientowali się, że najwyraźniej rozpoczyna się poród. Kobieta trafiła do szpitala, jednak choć badanie KTG pokazało, że serce dziecka bije wolno, dopiero po trzech godzinach lekarze zdecydowali o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia.
Gdy urodził się Angelo, stan jego mamy zaczął się dramatycznie pogarszać. Jej partner i ojciec dziecka zdążył przyjechać z Niemiec, jednak nie przypuszczał, że to ostatnie spotkanie z Hannah. Po kilku dniach po porodzie kobieta zmarła, nie zdążyła poznać swojego synka.
Chłopiec jest zdrowy, trafił do rodziny swojej mamy
Na oddziale łódzkiego szpitala Angelo spędził 96 dni. Jego sytuacja prawna była skomplikowana, bo ojciec dziecka z jego matką pozostawał w związku nieformalnym. Potrzebne były nie tylko badania genetyczne potrzebne do ustalenia ojcostwa, lecz także sprawa w sądzie.
Mężczyzna nie mógł też zaopiekować się synem, ponieważ sam pracował po 300 godzin miesięcznie, by zarobić na utrzymanie rodziny, która pozostała w Azji. Po zakończonym leczeniu Abngelo trafił do Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego Tuli Luli.
Początkowo chłopiec karmiony był przez sondę, wkrótce pozwolił nakarmić się jednej z opiekunek. Codzienna rehabilitacja sprawiła, że zrobił ogromny postęp w rozwoju psychoruchowym.
Od kiedy nauczył się raczkować, tylko czeka, żeby czmychnąć na korytarz. A gdy wypatrzy tam znajomą twarz, to pędzi ze wszystkich sił do jednej z ulubionych opiekunek
– opowiada Sylwia Renosik, wicedyrektorka Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego Tuli Luli.
Dziś chłopiec, dzięki działaniom Fundacji Gajusz, zgodnie z wolą ojca i nieżyjącej już mamy trafił do rodziny matki. Wychowają go ciocie, rodzina zgodziła się, by nosił nazwisko swojego ojca.