Polecany artykuł:
Brzmi kontrowersyjnie? Tak, bo można pomyśleć, że skoro na wzrost dzietności nie podziałała marchewka (800 +), to podziała kij (niższe pensje). Z drugiej strony rząd musi myśleć o tym, skąd wziąć pieniądze na nasze emerytury. Ponieważ naszych dzieci jest za mało, by na nie "zapracowały".
Wyższe składki dla bezdzietnych i rodziców jedynaków?
Petycja złożona w lutym 2025 r. zakłada, że osoby po 30. roku życia:
- bezdzietne - miałyby płacić podwójną składkę emerytalną,
- z jednym dzieckiem - składkę wyższą o 50% niż standardowa.
A co z osobami, które straciły dziecko w wyniku poronienia, choroby lub wypadku? Albo nie mogą mieć dzieci z powodów zdrowotnych? Okazuje się, że te osoby byłyby zwolnione z podatku, po przedstawieniu w ZUS odpowiedniej dokumentacji. Dokumentów tych (np. aktu zgonu dziecka) nie musieliby przedstawiać pracodawcy.
Posłowie debatują nad tym pomysłem
Według autora petycji, system emerytalny w Polsce działa na zasadzie pokoleniowej solidarności – obecni pracujący utrzymują emerytów. Gdy rodzi się mniej dzieci, w przyszłości może zabraknąć rąk do pracy i składek, a to pogłębi kryzys demograficzny i finansowy.
Dlatego – jak pisze autor petycji – jeśli ktoś nie wychowuje kolejnego pokolenia podatników, powinien:
zrekompensować to wyższą partycypacją w systemie
Szacuje też, że taki model przyniósłby nawet kilkadziesiąt miliardów złotych dodatkowo do ZUS rocznie. Petycja została skierowana do komisji sejmowej, która zdecyduje, czy warto nad nią dalej pracować.
Nie wiadomo, czy pomysł zostanie poparty, ale nawet na tym etapie może wzbudzać spore emocje. Zwłaszcza wśród rodziców jedynaków, którzy często z różnych powodów (zdrowotnych, ekonomicznych, osobistych) nie decydują się na kolejne dzieci.
Jedno jest pewne: stan, w jakim znajduje się nasza demografia nie napawa optymizmem, jeśli chodzi o przyszłość nie tylko naszych emerytur, ale całej gospodarki.
