Trend baby rave wystartował w Londynie i Nowym Jorku, ale szybko rozprzestrzenił się dzięki TikTokowi i Instagramowi. Zdjęcia z parkietów wyglądają jak z lat 2000: kolorowe światła, dym, DJ i pulsująca muzyka. Tyle że zamiast dwudziestolatków bawią się przedszkolaki i niemowlęta. Górna granica wieku dzieci w jednym z klubów to 5 lat. Jeśli chodzi o wiek ich rodziców: nie ma znaczenia. Zresztą, mają się poczuć się tu trochę tak, jakby znowu mieli najwyżej 20 lat...
Rave party dla dzieci?
Tańczą z rodzicami albo bujają się w chustach w rytm tańca mamy lub taty. Albo leżą na matach sensorycznych pod dyskotekową kulą. I wyglądają na naprawdę szczęśliwe.
Na zdjęciach nie mniej zadowoleni są również rodzice. Choć impreza nie trwa do białego rana, a do południa i miejce wyskokowych drinków zajęły termosy z kawą, to wspomnienia dają o sobie znać.
Pamiętam, jak tańczyłam do tego kawałka w 2006. A teraz mój synek podskakuje przy remiksie tej samej piosenki!
– napisała jedna z mam na Instagramie. Baby rave to nie tylko atrakcja dla dzieci, ale też sposób na wspólną zabawę łączącą pokolenia.
Rave baby: bez stroboskopów ani szkodliwych decybeli
Organizatorzy dbają o to, żeby imprezy były przyjazne dzieciom. Dźwięk - ograniczony do bezpiecznych 80–85 dB. Nie ma świateł stroboskopowych. Każdy może też skorzystać ze stref, gdzie panuje cisza. Nie brakuje też przewijaków czy kącików do karmienia.
W klubach organizujących imprezy rave dla najmłodszych na miejscu można kupić nie tylko napoje czy zdrowe przekąski dla dzieci, ale też opaski, naklejki fluorescencyjne czy zabawki do baniek mydlanych. Imprezy odbywają się w ciągu dnia - tak, by nie zakłócać dziecięcego rytmu dnia (wiadomo, drzemka).
Rodzice mogą się czuć tu swobodnie - wiedząc, że nikt nie zdziwi się, gdy dziecko zacznie płakać lub będzie potrzebować zmiany pieluchy.
Pomysłodawcy tego typu imprez wyszli założenia, że może być to naprawdę fajną alternatywą do siedzenia z dzieckiem w piaskownicy na placu zabaw. I okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę. Rodzice i dzieci tańczą i nucą, nie obowiązuje żaden dress code, chodzi wyłącznie o świetny nastrój.
Ten trend świetnie pokazuje, że rodzicielstwo nie musi oznaczać końca... dobrej zabawy.
