Samochód podczas upalnych dni to nie jest najlepsze miejsce dla kosmetyków. Podczas gdy robimy sobie przerwę w podróży i idziemy np. na lody - temperatura w zamkniętych aucie może sięgnąć nawet 80 stopni Celsjusza. Pan Tabletka wyjaśnia, dlaczego lepiej nie stosować kremów do opalania przechowywanych w samochodach.
Taki krem z filtrem nie działa, a nawet szkodzi?
Wiele z nas lubi mieć w samochodzie takie rzeczy jak np. płyn dezynfekujący czy inne produkty mogące się przydać poza domem. Jedno jest pewne: latem lepiej nie zostawiać w samochodzie kremów do opalania.
Wysoka temperatura (nawet 60–80°C w zaparkowanym aucie!) może rozłożyć filtry UV (szczególnie chemiczne) – krem przestaje chronić przed słońcem
- ostrzega Pan Tabletka.
Ale to nie koniec. Pod wpływem ciepła może również zmienić się skład kosmetyków. A jełczenie zawartych w nich olejów czy substancje konserwujące może prowadzić do podrażnień i alergii. Bez względu na to, czy używamy popularnych kremów z filtrem, czy tych o naturalnym składzie - istnieje ryzyko, że po "obróbce termicznej" w nagrzanym samochodzie nie tylko przestaną chronić skórę, ale mogą nam zaszkodzić.
Pozostawienie kremu w aucie może też zwyczajnie doprowadzić do tego, że kosmetyk rozwarstwi się, zacznie dziwnie pachnieć i będzie do wyrzucenia.
Krem do opalania: jak sobie nie zaszkodzić
Pan Tabletka mówi, że wystarczy pamiętać o przechowywaniu kosmetyków w temperaturze 15 - 25 stopni Celsjusza.
W tym celu lepiej zabierać kosmetyki z samochodu ze sobą. W torbie lub plecaku będzie im z pewnością chłodniej niż w nagrzewającym się szybko samochodzie.
Jeśli bierzemy krem do opalania na plażę, dobrze jest umieścić go w torbie termoizolacyjnej (lub w torbie z butelkami z zamrożoną wodą).
Nie warto ryzykować – ani zdrowia, ani skuteczności
- kończy swój wpis Pan Tabletka.
