Mowa o szkarlatynie, której wzrost zachorowań w Polsce obserwuje się już od dwóch lat, o czym pisaliśmy na wiosnę i na jesieni ubiegłego roku w naszym serwisie. Epidemiolodzy podkreślają, że przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że w trakcie pandemii covid-19 nasze kontakty z innymi ludźmi były ograniczone, często też myliśmy lub dezynfekowaliśmy ręce. Niestety gdy zagrożenie minęło, szybko wróciliśmy do dawnych zwyczajów. Teraz nijako nadrabiamy i nastąpił „wyrównawczy wzrost zachorowań”.
Pediatra o wzroście zachorowań wywołanych paciorkowcem ropotwórczym
Podobne obserwacje ma pediatra Wojciech Feleszko. „Jedną z tajemnic tego co się wydarzyło po pandemii jest to, że pojawiła się ogromna fala zakażeń wywoływanych przez paciorkowca ropotwórczego. Dla przypomnienia, jest to bakteria, która wywołuje anginę, ale wywołuje też szkarlatynę” – powiedział w swoim ostatnim nagraniu.
„W ostatnich dwóch latach w sezonie infekcyjnym, czyli jesienno-zimowym, obserwowaliśmy ogromne dwie fale zakażeń paciorkowcowych, które objawiały się szkarlatyną, ale nie tylko widzieliśmy też bardzo poważne zakażenia płuc, wywołane właśnie przez ten typ paciorkowca” – dodał.
Dla pocieszenia jednak powiedział, że w związku z tym, że wzrost tych zachorowań to efekt popandemiczny, zakłada się, że w kolejnych latach liczba zachorowań zmaleje.
Jak rozpoznać szkarlatynę u dziecka?
Szkarlatyna to choroba bakteryjna o dynamicznym przebiegu. Początkowo pojawia się gorączka powyżej 38 stopni oraz dokuczliwy ból gardła. Następnie mogą dojść kolejne objawy:
- bóle głowy,
- zaczerwienione migdałki,
- biały lub szary nalot na języku, który po kilku dniach zmienia się w charakterystyczny malinowy język,
- wysypka drobnogrudkowa na całym ciele,
- bóle brzucha
- wymioty.
U niektórych dzieci przebieg choroby może być bardzo gwałtowny i wtedy wymaga hospitalizacji. A u innych wręcz przeciwnie z bardzo skąpymi objawami – wtedy trudno postawić diagnozę. W leczeniu szkarlatyny stosuje się antybiotyki.