Szpital może być blisko, ale nie zawsze można się do niego błyskawicznie dostać. A są sytuacje, w której każda sekunda ma olbrzymie znaczenie. Ojciec dwuletniej dziewczynki, która miała poważne problemy z oddychaniem, przerwał policyjną kontrolę prędkości i poprosił funkcjonariuszy o pomoc w szybkim dotarciu do szpitala.
Kłodawa. Apel ojca i błyskawiczna reakcja policjantów. „Nie oddycha chyba”
Funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego gorzowskiej komendy miejskiej, prowadzili swoje standardowe działania - kontrolowali prędkość na jednej z kłodawskich ulic. Rozmawiali z zatrzymaną kierującą, która jechała zbyt szybko, kiedy tuż obok nagle stanął inny samochód.
Panowie, weźcie prowadźcie mnie do szpitala z dzieckiem
- usłyszeli policjanci.
W komunikacie opublikowanym na stronie lubuskiej policji, komisarz Grzegorz Jaroszewicz relacjonuje, że w samochodzie - oprócz kierowcy - była także kobieta z dzieckiem na rękach. Dwulatka miała poważne problemy z oddychaniem. Policjanci podjęli decyzję o eskorcie do pobliskiego szpitala, po chwili rodzice i ich córeczka znaleźli się w placówce. Dziewczynka została przekazana pod opiekę lekarzy.

Zamiast eskortować, powinni ratować?
W policyjnym komunikacie podkreślono, że policjanci „po ocenie zagrożenia, z uwagi na bliskość szpitala, bez chwili zwłoki podjęli decyzję o eskorcie”. Nie wszyscy komentujący wpis na Facebooku pochwalają ich działanie. Niektórzy zwracają uwagę, że funkcjonariusze powinni działać od razu, na miejscu udzielając pomocy dziewczynce.
Podstawa sprawdzić oddech, udrożnić drogi oddechowe, sprawdzić tętno, wezwać ZRM. Kiedyś przez pilotaże stanie się krzywda
Reanimować a nie prowadzić
A gdzie pierwsza pomoc dla dziecka jeśli nie oddycha?
- czytamy w komentarzach.
Cokolwiek się w tym kraju zrobi - jest się ocenianym... Szkoda tylko, że negatywnie
- podsumowała jedna z komentujących.