Wszystko to działo działo się w Puławach i dotyczy Niepublicznego Przedszkola Kot Filemon. Dyrektorka wyjaśniła dziennikarzom TVN24, jak doszło do tego, że 3-latek pozostał bez opieki na placu zabaw. Oddalonym od przedszkola o około 700 metrów.
3-latek zrobił nauczycielkom psikusa?
Kilka miesięcy temu polskie media obiegła wieść o tym, jak nauczycielki z przedszkola w Głogowie zgubiły przedszkolaka na spacerze.
Tym razem przedszkolak został sam na placu zabaw.
Dyrektorka placówki, Aneta Falkowska przekazała mediom, że wszystko to stało się wskutek żartu 3-letniego przedszkolaka.
Schował się za koszem na śmieci, który stoi obok furtki. Tak nam zresztą sam później opowiadał. (...) Był ubrany cały na czarno, a kosz na śmieci jest dość duży
- powiedziała w TVN24.
Dodała też, że chłopiec 2 dni wcześniej również robił wiele, by nie wracać do przedszkola z placu zabaw.
W dniu, w którym udało mu się wyprowadzić nauczycielki w pole - pracownice przedszkola miały zorientować się, że chłopca nie ma z grupą z chwilą przekraczania progu placówki.
Tuż po tym, jak do przedszkola przyprowadzili go policjanci, chłopiec zjadł obiad i spokojnie zasnął podczas leżakowania.
Przedszkolna psycholog nie stwierdziła u chłopca „kosztów emocjonalnych”
Jak zapewnia dyrekcja placówki, chłopiec został też objęty opieką przedszkolnej psycholog. Gdy został sam na placu zabaw, 3-latek miał nie bać się ani nie płakać, a wręcz przeciwnie - cieszyć się, że może korzystać ze swobody.
Nasza pani psycholog stwierdziła, że chłopiec nie poniósł na szczęście żadnych kosztów emocjonalnych tego, co się stało
- mówiła Aneta Falkowska.
Podkreśliła też, że nigdy wcześniej w przedszkolu Kot Filemon nie dochodziło do tego typu sytuacji. Bez względu na to, policja prowadzi dochodzenie w sprawie narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. O tym, czy nauczycielki usłyszą zarzuty zadecydują wyniki postępowania.
Źródło: TVN24
