Druzgocąca diagnoza padła we wrześniu ubiegłego roku. Kubę bolał brzuch, mama zabrała go na USG. Obraz pokazywał dwie opcje: dziwnie wypełniony żołądek albo zmiana. Niestety, okazało się, że to neuroblastoma. To złośliwy nowotwór współczulnego układu nerwowego, zaliczany do nowotworów wieku dziecięcego. Dotychczas znany świat legł w gruzach, rozpoczęła się walka z nieobliczalnym przeciwnikiem.
Rodzice Kuby zbierają na terapię przeciw wznowie. Koszt? Niemal dwa miliony złotych. Zostało już „niewiele”, licznik zbiórki wskazuje ponad 78 proc., brakuje niecałych 350 tys. Choroba nie ustępuje, stan czterolatka ostatnio się pogorszył. „Błagam - pomóż nam wyrwać Kubusia z tego koszmaru” - napisała pani Sandra, mama chłopca, w aktualizacji zbiórki na stronie Fundacji Siepomaga.
„Nie miał już siły nawet płakać”
Kubuś, w związku z niekorzystnym genem n-MYC, mimo drugiego stopnia zaawansowania, idzie ciężkim protokołem, tak jak dzieci z grupy wysokiego ryzyka. Niekończące się badania, przetaczanie krwi, kroplówki, chemia, operacje... To nieustanne zmaganie z potężnym przeciwnikiem, który nie zamierza opuścić gardy.
4 latka to nie czas na umieranie, a na beztroskie chwile spędzone na zabawie i radości
- czytamy w opisie zbiórki.
Leczenie ma trwać półtora roku. Rodzice zbierają na dostępną w Nowym Jorku serię szczepień przeciw wznowie. To szansa na zabezpieczenie się przed powrotem wroga. Ale najpierw musi odpuścić.

Po kilku blokach chemii guz się zmniejszył, udało się go usunąć, ocalając nerkę Kubusia. Chłopiec dzielnie przechodzi przez kolejne etapy leczenia. Chociaż każdy z nich przybliża go do pozbycia się z ciała wroga, przy okazji sieje olbrzymie zniszczenie w organizmie.
Były chwile, kiedy nie miał już siły nawet płakać. Leżał samotnie w szpitalnym łóżku, błagając o obecność mamy, która nie mogła przy nim zostać
- napisała pani Sandra.
Polecany artykuł:
Leczenie przebiegało według planu. Do czasu
Złych wiadomości miało już nie być, ale ta z czerwca ścięła bliskich chłopca z nóg. Niepokojący wynik tomografii, zmiana resztkowa do weryfikacji. „Dotychczas leczenie przebiegało według planu. Progresja choroby to kolejny cios. Kolejne miesiące walki bez gwarancji sukcesu” - czytamy w jednej z aktualizacji zbiórki.
Ostatnio stan zdrowia Kuby się pogorszył, ważne badania musiały zostać przełożone. A podejrzenie wznowy sprawia, że strach znów zajrzał w oczy. Rodzice wciąż zbierają na eksperymentalną terapię, która może wyrwać ich synka z koszmaru, którego stał się głównym bohaterem.
Rak nie ma twarzy... dopóki nie dotknie Twojego dziecka
- czytamy.
Cegiełkę można przekazać, wpłacając bezpośrednio na zbiórkę na Siepomaga czy biorąc udział w licznych licytacjach na rzecz chłopca. Na wagę złota jest też każde udostępnienie.