Nosiła martwy płód. Odsyłali ją z oddziału na oddział, w końcu zaproponowali absurdalny termin

2023-06-21 9:47

Kobieta dostała od ginekologa skierowanie do szpitala z powodu obumarcia płodu w 7. tygodniu ciąży. Trafiła do Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie odsyłano ją z oddziału na odział, by ostatecznie usłyszeć, że najbliższy termin przyjęcia może być dopiero za 2 tygodnie.

Nosiła martwy płód. Odsyłali ją z oddziału na oddział, w końcu zaproponowali absurdalny termin

i

Autor: Getty images Nosiła martwy płód. Odsyłali ją z oddziału na oddział, w końcu zaproponowali absurdalny termin

Sprawę opisał serwis eska.pl, z którym skontaktowała się pacjentka z Łodzi. Kobieta napisała, że dostała od lekarza skierowanie do szpitala na oddział ginekologiczny z powodu wczesnego poronienia – płód obumarł w 7. tygodniu ciąży.

Z jej relacji wynika, że rano 14 czerwca zgłosiła na izbę przyjęć w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Rejestratorka od razu poinformowała ją, że z uwagi na to, że skierowanie nie jest wystawione na cito, będzie musiała najpierw się zapisać.

Poradnik Zdrowie: Gadaj Zdrów, odc. 6 Poronienie

Biegała z po piętrach w poszukiwaniu wolnego terminu

W tym celu miała udać się na 5. piętro.

- Tam natomiast panie pracujące spojrzały na mnie dość...dziwnie, z miną "co ja tu w ogóle robię", że oni mają terminy dopiero na październik, więc na pewno u nich na oddziale nie zostanę przyjęta - relacjonuje kobieta, cytowana przez portal eska.pl.

Kolejno pacjentka miała być odsyłana z piątego piętra na piętro numer dwa, by tam próbować znaleźć wcześniejszy termin. Tu jednak również odprawiono ją z kwitkiem, proponując przyjęcie we wrześniu.

Jej kluczenie po szpitalu się jednak nie skończyło – przekierowano ją w trzecie miejsce na piętro czwarte. Chwilę czasu kobiecie znów zajęło znalezienie sekretariatu. W końcu się udaje. Niestety najbliższy termin, na który może zostać zapisana jest za dwa tygodnie.

- Płód już obumarł tydzień wcześniej, więc kolejne dwa tygodnie czekać to stwierdziłam, że jest już chyba troszkę bez sensu. Pani jednak zaproponowała, by jeszcze sprawdzić piętro trzecie, bo tam też jest oddział ginekologiczny – relacjonuje.

„Poczułam się potraktowana jak śmieć”

Na trzecim piętrze terminy były na sierpień. Bieganina z oddziału na odział – w sumie cztery miejsca, w których kobieta od początku musiała opisywać swoją sytuację to było już za wiele. Kobiecie puściły nerwy. Zaczęła płakać.

- Po ludzku zapytałam się: proszę mi powiedzieć, co ja mam zrobić? Czy naprawdę mam czekać do sierpnia i do sierpnia chodzić z martwym płodem, bo wy nie macie miejsc? - opowiada.

W odpowiedzi miała usłyszeć, że nic nie można na to porodzić.

- Poczułam się potraktowana jak śmieć – podkreśla.

Kobieta nie mogła zrozumieć jednego, dlaczego rejestratorka zamiast podzwonić po oddziałach i spytać o wolne terminy, narażała ją na bieganie z oddziału na oddział w tak trudnej dla niej emocjonalnie sytuacji.

Szpital komentuje sytuację i przeprasza

Dziennikarze eska.pl skontaktowali się z Instytutem Centrum Zdrowia Matki Polki. Rzecznik placówki Adam Czerwiński, zapowiedział prześledzenie całej sytuacji.

- Do sprawdzenia jest między innymi, czy w ogóle taka sytuacja miała miejsce, a jeśli miała - jak do niej mogło dojść w świetle obowiązujących w szpitalu procedur. Jeżeli taka sytuacja faktycznie się wydarzyła, jest nam bardzo przykro, przepraszamy pacjentkę z całego serca i zrobimy wszystko, żeby takich sytuacji w przyszłości uniknąć – powiedział.

W innym szpitalu przyjęto pacjentkę od razu

Ostatecznie zrozpaczona kobieta udała się do szpitala im. Madurowicza w Łodzi. Tu przyjęto ją od razu. Na izbie przyjęć zbadał ją ginekolog i z automatu została przyjęta na oddział.

- Tak naprawdę, jedyne, co wystarczyło zrobić w Matce Polce, to dostać leki na poronienie. Bo tyle wystarczyło zrobić w Madurowiczu. (...) Wszystko się ładnie oczyściło, w tym momencie wszystko jest ok. - podkreśliła.

Po dwóch dniach wyszła do domu ze szpitala.

Na koniec dodała, że nie chce myśleć, jak jej sytuacja mogłaby się zakończyć, gdyby przez kolejne 2 tygodnie chodziła z martwym płodem w sobie.