W czasie operacji dziecka zabrakło prądu, lekarze wyjęli latarki. Dramatyczne sceny w kijowskim szpitalu

2022-11-25 13:07

Lekarze z kijowskiego Instytutu Serca byli w trakcie operacji serca dziecka, kiedy w wyniku rosyjskiego ostrzału zabrakło prądu. Mimo trudnej sytuacji dokończyli zabieg przy zapalonych latarkach. Mały pacjent przeżył.

W czasie operacji dziecka zabrakło prądu, lekarze wyjęli latarki. Dramatyczne sceny w kijowskim szpitalu

i

Autor: AP PHOTO/DAVID GOLDMAN W wielu ukraińskich szpitalach brakuje prądu i wody

Z powodu rosyjskich ostrzałów na Ukrainie na całym terytorium tego kraju zaczyna brakować prądu. Problemy z dostawami mają nie tylko gospodarstwa domowe, ale także budynki użyteczności publicznej. Wojna nie oszczędza nawet szpitali, gdzie codziennie trwa walka o życie i zdrowie pacjentów. Mimo bardzo trudnej sytuacji placówki medyczne starają się wykonywać najpilniejsze zabiegi ratujące życie.

Do dramatycznej sytuacji doszło ostatnio w kijowskim Instytucie Serca podczas operacji serca małego pacjenta. W trakcie zabiegu zabrakło prądu. Mimo to kardiochirurdzy kontynuowali zabieg przy wsparciu szpitalnego generatora prądu. Aby oszczędzić energię, wyłączyli lampy i pracowali przy zapalonych latarkach. Operacje serca to skomplikowane zabiegi, które potrafią trwać wiele godzin. W trakcie operacji prąd zasila całą aparaturę, która podtrzymuje czynności życiowe pacjenta m.in. respirator oraz sztuczne płuco-serce. Praca bez pądu jest więc niemożliwa.

Przeczytaj także: Oddział niemowlęcy pęka w szwach. Lekarze błagają: "Szczepcie dzieci, żeby to przerwać"

Drut przebił serce 5-letniego Przemka spod Opoczna. „To cud, że żyje”

„Kontynuujemy pracę mimo wszystko"

Całą sytuację skomentował Instytut Serca na swoim facebookowym profilu. W zamieszczonym poście możemy przeczytać:

Dziś staliśmy się świadkami kolejnego "ruskiego miru" w praktyce: to rakietowy ostrzał, który zabrał ludzkie życia i pozbawił prądu i wody miast i całych obwodów. A co na to my? Kontynuujemy pracę mimo wszystko".

W trakcie rosyjskiego ostrzału w Instytucie Serca przebywało 190 pacjentów i 300 pracowników. Dyrektor placówki Borys Todurow powiedział, że mimo braku prądu, wody i ogrzewania przeprowadzane były pilne operacje i nie stracono żadnego pacjenta. Podziękował także wszystkim swoim pracownikom za dobrze skoordynowaną i bezinteresowną pracę.

Przeczytaj: Są nowe informacje ws. 10-miesięcznej dziewczynki poparzonej kawą. Przeszła trudną operację