Sąsiad zniszczył samochód rodziców nieuleczalnie chorej 5-latki. „Szczyt prymitywizmu”

2025-06-20 11:16

Rodzice 5-latki z niepełnosprawnością spotkali się ostatnio ze „szczytem prymitywizmu” ze strony sąsiada. Właśnie tak określił postawę mężczyzny serwis StopCham. Internauci przyznają, że trudno nazwać to inaczej...

Sąsiad zniszczył samochód rodziców nieuleczalnie chorej 5-latki. „Szczyt prymitywizmu”

i

Autor: Getty Images

Rodzice 5-latki mają kartę, która uprawnia ich do parkowania na tzw. kopercie. Takie wyznaczone miejsce jest przed ich blokiem. Ale jeden z sąsiadów postanowił ich ukarać, za to, że chcą tam parkować...

5-latka cierpi na zespół Retta

Zespół Retta to choroba genetyczna, która występuje niemal wyłącznie u dziewczynek. Choć się z nią rodzą, pierwsze objawy widoczne są dopiero pomiędzy 6. a 18. miesiącem życia. To m.in. wolniejszy wzrost i zaburzenia w rozwoju ruchowym.

Dziecko ma problemy z poruszaniem się, występują również bezładne ruchy rąk (np. klaskanie, wymachiwanie). Dziewczynki z zespołem Retta mają też problemy z komunikowaniem się z otoczeniem. Może występować również upośledzenie umysłowe czy drgawki.

Podsumowując: rodzice 5-latki z pewnością woleliby, żeby ich córka była zdrowa. I nie mieć prawa do parkowania dla osób z niepełnosprawnościami. Ale że mają prawo do "przywileju" parkowania w tym miejscu - pewnego dnia zgłosili służbom, że ktoś inny zostawia tam swój samochód.

Sąsiadowi, do którego należało auto, bardzo się to nie spodobało.

Sąsiad postanowił się zemścić?

W ostatnią niedzielę rodzice 5-latki zobaczyli, że ktoś odciął wentyle w oponach ich samochodu. Mało tego. Sprawca zostawił im "list" na karoserii.

Od kochających sąsiadów dla troskliwego strażnika

- brzmiał napis wykonany mazakiem.

Mama 5-letniej Debory nie ukrywała, że to nie pierwsza trudna "międzysąsiedzka" sytuacja związana z parkowaniem. Zimą sąsiad zwyzywał jej męża i kierował pod jego adresem groźby karalne.

Zdarzały się sytuacje, że ktoś naruszał miejsce dla niepełnosprawnych. Z reguły takim osobom się wydaje, że jak wjadą nawet na kawałek takiego miejsca, to nic się nie stało. Mimo wszystko nam jest wtedy ciężko na nie wjechać i manewrować, nie mówiąc o wyjęciu dziecka z samochodu

– powiedziała pani Bogumiła dziennikarzom TVN. 

Ostatnią sytuację serwis STOP CHAM określił "szczytem prymitywizmu".

M jak Mama Google News