Tragiczny finał miał wypadek, do którego doszło w poniedziałek około godziny 12:30 w Dulczy Wielkiej w woj. podkarpackim. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, jednak reanimacja dziecka nie przyniosła skutku.
Trudno wyobrazić sobie rozpacz rodziny po śmierci dziecka. To także moment głębokiej reflekcji dla wszystkich rodziców. Od tego, jak przewozimy dzieci, może zależeć ich zdrowie i życie.
Nie żyje 4-latka, zginęła w tragicznym wypadku
Tragiczny w skutkach wypadek miał miejsce w poniedziałek 22 września około godziny 12:30 na drodze powiatowej w Dulczy Wielkiej na Podkarpaciu.
Fiat panda zderzył się z dostawczym oplem movano, jak wynika z przekazanych przez policję wstępnych informacji, to kierowca dostawczego auta miał nie udzielić pierwszeństwa przejazdu.
Kierowcom aut nic się nie stało, oboje byli trzeźwi. Trafili do szpitala, nie odnieśli jednak poważniejszych obrażeń. Życie straciło jednak dziecko podróżujące osobówką.
Na miejscu interweniowali strażacy, świadkowie zdarzenia, później dołączyli do nich ratownicy medyczni oraz załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Niestety, mimo szybkiego wezwania pomocy i podjęcia próby reanimacji, dziewczynki nie udało się uratować. Obrażenia dziecka okazały się śmiertelne.

Dziewczynka podróżowała bez zapiętych pasów
Ustalenia policji są dramatyczne. Wszystko wskazuje na to, że dziecko podróżowało na przednim siedzeniu i nie miało zapiętych pasów bezpieczeństwa. Nie jechało również w foteliku samochodowym, choć jego wzrost i waga z pewnością tego wymagały. Taką informację w rozmowie z polsatnews.pl przekazała st. sierż. Marta Nowak z Komendy Powiatowej Policji w Mielcu.
Zgodnie z przepisami dziecko można wozić na przednim siedzeniu auta, choć eksperci zajmujący się bzpieczeństwem na drodze tego nie zalecają. To rozwiązanie mało bezpieczne. Najbezpieczniejsze miejsce w samochodzie to środek tylnej kanapy w pojeździe osobowym.
Choć jest za wcześnie, by przesądzać o tym, co doprowadziło do śmierci dziecka, a sprawą zajmuje się prokuratura, nie sposób nie pochylić się nad kwestią bezpieczeństwa. Możemy mieć do pokonania niewielki dystans, jechać ostrożnie i przepisowo, jednak nie mamy wpływu na warunki na drodze i na to, jak na drodze zachowają się inni kierowcy.
W obliczu tej wielkiej tragedii nie sposób wyobrazić sobie również tego, w jakiej kondycji psychicznej znalazła się matka dziecka. Zanim w komentarzach pod artykułami na temat wypadku zaczniemy przerzucać się opiniami na temat czyjejkolwiek winy, zwróćmy uwagę raczej na to, że wielu rodziców gubi pośpiech, stres czy mylne przekonanie o tym, że mamy wszystko pod kontrolą. Różnica jest taka, że jedni za swoje decyzje nie ponoszą odpowiedzialności, inni - płacą najwyższą cenę.
Mamie dziecka nie pomoże krytyka, jeśli chcesz coś napisać, niech to będą słowa wsparcia.