Tato, skąd się biorą dzieci?

2019-10-24 10:37

„Chłopcy mają penisy a dziewczynki pochwy” - ten zabawny tekst z filmu „Gliniarz w przedszkolu” z 1990 roku z Arnoldem Schwarzenegger’em w roli głównej to już klasyka gatunku.

Skąd się biorą dzieci?
Autor: Getty Images

Chłopiec, który go wypowiedział z pewnością odbył już swoją pierwszą rozmowę na te tematy i bez wątpienia była to rozmowa z ojcem. Aspekt „techniczny” daje tę pewność. Prawdziwa inżynierska robota - wtyczka, gniazdko, prąd i wszystko jasne - wiadomo jak to działa.

No i niby faktycznie wszystko wydaje się być w porządku ale jednak nie do końca. Jak dla mnie jest za mało romantycznie. Daję sobie głowę uciąć, że żaden ojciec nie zastanawia się co odpowie, kiedy usłyszy to odwieczne pytanie od swojego dziecka, a już 4 latek może je zadać i wierzcie mi, że naprawdę warto być przygotowanym, żeby nie przestrzelić opony w rozpędzonym aucie i nie wjechać tym samym do lasu.

Odpowiedź powinna być dostosowana do wieku i rozwoju emocjonalnego dziecka oraz zaspokajająca na danym etapie w pełni jego ciekawość. Jeśli klasyczna, przychodząca wszystkim nieprzygotowanym do głowy jako pierwsza odpowiedź, że wzięłaś się „z brzuszka mamy” nie wystarczy, to trzeba odpowiadać do momentu, aż nastąpi zaspokojenie ciekawości.  Ja dokładnie wiedziałem co mogę powiedzieć i dokąd dojść gdy usłyszałem to pytanie. Zresztą Emi była bardzo wnikliwa więc doszliśmy do sedna dość szybko. Dziś właściwie nie mamy już w tej materii żadnych tematów tabu.

Doszedłem do wniosku, że to dlatego, że rozmowy domowe zawsze były bardzo otwarte i swobodne i dzieci były traktowane z należytą uwagą a więc ich pytania nigdy nie były pomijane, ignorowane i nigdy też brzydko mówiąc nie waliliśmy im ściemy. Nie było żadnych bocianów i kapusty. Wolałem założyć czerwone rurki i wyglądać jak bocian a z kapusty zrobić bigos niż gadać głupoty.

Zapewne dlatego edukacja na tematy związane z rodzicielstwem i seksualnością postępowała tak jak nauka mówienia czyli w sposób naturalny, a więc wszystko w swoim czasie i w odpowiednim kontekście. Jeżeli angażujecie się wychowanie swoich dzieci to dokładnie wiecie kiedy i na jakie informacje wasze dziecko jest gotowe.

Ja zacząłem od tego co mi wydawało się i wciąż wydaje najważniejsze. Od miłości między dwojgiem ludzi, o chęci bycia razem i o tym, że dziecko najpierw rodzi się w sercu, bo dziecko to owoc miłości. Mówiłem, że romantyk ze mnie. Jeśli dziecko dorasta w normalnym domu, gdzie relacja rodziców jest zdrowa, to widzi na co dzień jak rodzice okazują sobie wzajemnie uczucia, utrzymują bliskość, przytulają się, całują, odnoszą do siebie z szacunkiem, więc od początku jest dla niego jasne o czym mówimy bo samo tego doświadcza. Aczkolwiek na całowanie chyba większość dzieci reaguje z niesmakiem – błe, błe, to okropne, hi hi hi. Zawsze im wtedy powtarzam, że to jest coś cudownego i że kiedyś zrozumieją o czym mówię.

Sprawy techniczne dotyczące robienia dzieci są już nieco trudniejsze do przekazania ale moim zdaniem nie wolno ich w żaden sposób zakłamywać. Przecież opowiedzenie na początek historii o przytulaniu i o tym, że jest to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie nie jest chyba niczym niewłaściwym, prawda? A potem to już wiadomo, że jak się rodzice tak mocno przytulają i całują to nasionko od taty przechodzi do jajeczka, które mama ma w brzuchu i już – mamy to w zasadzie za sobą, a reszta szczegółów anatomicznych i fizjologicznych to już tylko kwestia czasu.

Skoro już doszliśmy tak daleko, to na koniec trzeba koniecznie wspomnieć o gorącym ostatnio temacie jakim jest edukacja seksualna. Konieczność jej wprowadzenia wg standardów Światowej Organizacji Zdrowia jest forsowana przez najróżniejszej maści środowiska. No i oczywiście już mamy tzw. „kocioł”, bo jedni krzyczą, że taka edukacja jest konieczna i zrobią wszystko, żeby ją wprowadzić już w przedszkolach a drudzy, że tu nie chodzi o żadną edukację a o zwykłą seksualizację i na to nie będzie ich zgody bo to samo zło.

Oponenci podkreślają, że w programie nauczania znajdują się już lekcje biologii i przygotowania do życia w rodzinie i że to w zupełności wystarczy więc w reakcji lecą z przeciwka okraszone pikantnymi epitetami hasła o zabobonie i ciemnogrodzie.

Ja uważam, że nie można nikogo ani przymuszać ani nikomu zabraniać i każdy rodzic powinien sam zdecydować o tym czy jego dziecko będzie uczestniczyć w tego typu zajęciach. Tak czy inaczej, moim zdaniem trzeba pozostawić dzieciom pewną przestrzeń do samodzielnego odkrywania i zbierania doświadczeń, bo właśnie element tajemniczości jest w „tych sprawach” najpiękniejszy.

Więcej artykułów Piotra i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie www.jestemtwoimstarym.pl 

Piotr Ślusarski
Piotr Ślusarski
Absolwent Ekonomii z artystyczną duszą. Doświadczony w branży reklamy i mediów. W wolnym czasie uwielbia podróżować - najchętniej hydropneumatykiem, jeździ na rowerze, słucha muzyki. Tata Emilki i Hani. Zakochany bez pamięci w swoich córkach. Jako ojciec doświadczył chyba wszystkiego, co może się zdarzyć po drodze od pieluch do nastolatek.
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.

NOWY NUMER

POBIERZ PORADNIK! Darmowy poradnik, z którego dowiesz się, jak zmienia się ciało kobiety w ciąży, jak rozwija się płód, kiedy wykonać ważne badania, jak przygotować się do porodu. Pobieram >

Pobieram
poradnik ciaza