Liczba użytkowników hulajnóg elektrycznych rośnie z roku na rok, niestety przybywa również wypadków. Tylko w ciągu pierwszych 7 miesięcy tego roku odnotowano ich blisko 700. W sześciu przypadkach obrażenia skutkowały śmiercią. To oczywiście najgorszy scenariusz, niestety możliwy. Tym bardziej, gdy kask to dla użytkownika hulajnogi niepotrzebny dodatek.
Olbrzymia popularność tego typu pojazdów sprawia, że na chodnikach i ścieżkach rowerowych obserwujemy hulajnogi mknące z prędkością zdecydowanie wyższą niż ta, z jaką poruszają się rowerzyści.
Hulajnoga elektryczna to nie zabawka. Nie każdy to rozumie
Hulajnogi elektryczne to dziś jeden z najpopularniejszych środków komunikacji - zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Dość często wręczana w ramach prezentu komunijnego, może stać się przyczyną tragedii. Zgodnie z przepisami dzieci poniżej 10. roku życia w ogóle nie powinny korzystać z hulajnóg elektrycznych - nawet pod opieką dorosłego.
Po ukończeniu 10 lat, do jazdy na hulajnodze elektrycznej potrzebna jest karta rowerowa.
Niestety, rosnąca liczba wypadków, szczególnie tych z udziałem nieletnich, jest sygnałem alarmowym. W 2025 roku doszło już do setek kolizji, a w wielu przypadkach zabrakło podstawowego zabezpieczenia – kasku ochronnego.
Zamiana hulajnóg wyczynowych czy turystycznych na elektryczne sprawiła, że są dostępne dla każdego, a ich przeznaczenie skupiło się na szybkim przemieszczaniu z punktu A do punktu B, często kuszącego "próbami szybkości". I tu pojawiają się wypadki – zderzenia z pieszymi, autami skręcającymi na parking, a najczęściej zablokowanie koła w nierównej powierzchni chodnika
- mówił w rozmowie z Mjakmama24.pl ratownik Jarosław Sowizdraniuk.

Apele ekspertów trafiają w próżnię
Lawinowo rosnąca liczba wypadków pozwala wyciągnąć wnioski. W wielu przypadkach odnoszący poważne obrażenia ciała jeździli bez kasku.
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego chce zwrócić uwagę na problem, w lipcu jednogłośnie przyjęła uchwałę, która wymusza obowiązek kasku dla osób do 16 roku życia. Obejmie zarówno rowerzystów jak i osoby poruszające się hulajnogami.
To wszystko to zbyt dużo dramatów, które mogły się nie wydarzyć. I za każdym razem scenariusz jest podobny: chwila nieuwagi, brak kasku, a potem tragedia, której nie da się cofnąć.
Hulajnoga elektryczna to nie zabawka, to pojazd. Rozpędza się jak rower czy skuter, a przy upadku energia uderzenia jest wystarczająca, by złamać życie – dosłownie. Sprzęt nie jest problemem. Problemem jest lekkomyślność
- przypomina pielęgniarz Szymon Szarowicz, który jest naocznym świadkiem skutków wielu takich wypadków.
Chce, by kary za brak kasku były surowe, bo społeczeństwo musi zrozumieć, że podobnie jak pasy w samochodzie - ratuje życie.
Nie czekajmy na kolejne nekrologi. Kask na głowie to nie obciach. Obciachem jest ryzykować życie
- przypomina.