„Bunt” dwulatka? To po prostu rozwój. Gdy zrozumiesz, co stoi za zachowaniem dziecka, pomożesz i jemu, i sobie

2025-05-15 13:11

Rodzice kilkulatków dobrze znają moment, gdy dziecko coraz częściej mówi „nie”, odrzuca dobrze znaną rutynę, zachowuje się inaczej niż wcześniej. Mówimy o „buncie” dwulatka, który wcale nie ma na celu żadnego buntowania. Maluch po prostu się rozwija. I nie potrzebuje, abyśmy się na niego złościły.

Dziecko wcale nie chce się buntować

i

Autor: Getty Images Dziecko wcale nie chce się "buntować"

„Bunt” dwulatka to hasło, które rodzice dobrze znają. Zamyka się w nim wszystko nowe, co dziecko nagle zaczyna robić, jakby stając się zupełnie nowym człowiekiem. I to na tym, nie na „buncie” powinnyśmy się skupić.

„Bunt” pojawia się między 18 a 24 miesiącem życia. Młody człowiek odkrywa swoją indywidualność, dostrzega sprawczość i wpływ na otoczenie. Chce zaznaczyć swoje zdanie, decydować o sobie (ale i mówić dorosłym, co mają robić). Tylko... nie może, wciąż kto inny „pociąga za sznurki”. Pojawia się rozczarowanie, złość, ale i mnóstwo innych emocji, nad którymi nie potrafi zapanować, których nie rozumie.

To naturalny etap rozwoju. U jednych jest bardziej zaznaczony, u innych mniej, ale nie jest niczym nadzwyczajnym. To żadna próba sił, żadne robienie na złość. To czas, przez który rodzic i dziecko muszą przejść ramię w ramię, bez sprawdzania, czyje będzie na wierzchu.

O tym, jak powinnyśmy patrzeć na „bunt” dwulatka, w swoim instagramowym wpisie opowiada Magdalena Boćko-Mysiorska. Pedagożka tłumaczy, co stoi za „nowym” zachowaniem dziecka, podpowiada, jak możemy na nie reagować. Jeśli zrozumiemy, czym tak naprawdę jest ten cały „bunt”, zobaczymy, że to nie tylko nam jest ciężko. Młody człowiek wcale nie ma łatwiej.

Bunt dwulatka - Plac Zabaw odc. 6

Skąd ten „bunt”?

W swoim wpisie Magdalena Boćko-Mysiorska wskazuje na elementy, które mogą stać za „buntem” dwulatka. Musimy pamiętać, że nie rodzimy się ze wszystkimi umiejętnościami, nie od razu wiemy wszystko. Życie to nauka, nawet tych z pozoru oczywistych rzeczy, które towarzyszą nam „od zawsze”.

M jak Mama Google News

Pedagożka wymienia pięć elementów, które mogą stać za dziecięcym „buntem”. To: budowanie własnego ja, nieumiejętność wyrażania emocji, testowanie granic, potrzeba niezależności i nauka samodzielności oraz separowanie emocjonalne.

Młody człowiek też się siebie uczy, nie wie, na ile może sobie pozwolić, co jest akceptowalne, a co niekoniecznie. Jak ma się tego dowiedzieć, skoro nie będzie próbował? Potrzeba decydowania o sobie ściera się ze słyszanym „nie”, na które maluch nie umie reagować. Do tej pory komunikował się płaczem i tę znaną metodę wciąż wykorzystuje. Musi nauczyć się, że można inaczej.

To możesz zrobić, aby wesprzeć dziecko

Wiesz, że to naturalny etap rozwoju, ale wciąż nie masz pojęcia, jak przez niego przebrnąć? Pedagożka ma cenne wskazówki. Magdalena Boćko-Mysiorska podpowiada, jak reagować we wspierający sposób. Jej rady warto wcielić w życie, skorzysta z nich każda strona. Specjalistka podpowiada, aby:

  • dać wybór zamiast rozkazów,
  • nazywać emocje dziecka,
  • zadbać o rutynę i przewidywalność,
  • być przewodnikiem, nie sędzią,
  • dbać o siebie.

Nie musisz wywalać codzienności do góry nogami, wprowadzając drobne zmiany możecie naprawdę sporo wygrać. Wystarczy dać wybór (spośród konkretnych, ograniczonych rzeczy, nie dawaj dziecku np. książki kucharskiej, aby zdecydowało, co chce jeść, nie stawiaj go przed szafą, aby wybrało, w co chce się ubrać - wystarczą dwie rzeczy), nie wprowadzać nowości z zaskoczenia. Zawsze myjecie głowę w ten sam sposób? Niech ta przewidywalność dalej będzie, nie urządzaj kąpieli za każdym razem w inny sposób.

Pozwól dziecku na sprawczość, bądź oparciem, gdy testuje różne rozwiązania. Bądź bezpieczną przystanią, która zawsze będzie w zasięgu. Która przytuli, nie ogłaszając przy tym zwycięstwa nad „buntownikiem”.

Mądrości naszych rodziców - to prawda czy mit? [QUIZ]
Pytanie 1 z 10
"Nie siedź blisko telewizora, bo popsujesz wzrok"