Jesteśmy pokoleniem nadkontrolujących matek? Psycholog wyjaśnia, dlaczego

2025-04-16 13:38

Nadkontrola to według badań znak rozpoznawczy wielu współczesnych mam. Psychologowie już wiedzą, skąd bierze się w nas ta potrzeba nadopiekuńczości. Mają też pewność, że możemy w ten sposób zaszkodzić dziecku.

Jesteśmy pokoleniem nadkontrolujących matek? Psycholog wyjaśnia, dlaczego

i

Autor: Getty Images

Zjawisko nadopiekuńczości (a mówiąc wprost: nadkontroli) nigdy wcześniej nie występowało w aż takiej skali. Skąd w nas, współczesnych matkach, bierze się potrzeba kontrolowania poziomu komfortu i bezpieczeństwa naszych dzieci?

Pokolenie nadopiekuńczych matek to my?

Czy jesteś nadopiekuńczą mamą i uważasz, że to zaleta? Psycholog Agnieszka Wawrzak to jedna z ekspertek, która mówi wprost: nadopiekuńczość nie jest ok.

Nadopiekuńczość jest wynikiem własnej, niezaspokojonej potrzeby bezpieczeństwa. Rzetelne badania pokazują, że jesteśmy pokoleniem nadopiekuńczych matek. Nadkontrolujących.

- wyjaśnia. I dodaje, że warto mieć tego świadomość. I uczyć się tego, by nie wpadać w pułapki bycia nadopiekuńczą.

Po co? Przede wszystkim dla dobra dziecka. Ale i dla siebie. Wyrażając sprzeciw wobec przekonania, że "Kobieta żyje dla innych, a mężczyzna dla siebie". Agnieszka Wawrzak nie kryje, że - jako kobieta i jako psycholog - wyjątkowo nie lubi tego powiedzenia.

Nadopiekuńczość matki traumatyzuje dziecko?

Zdaniem psycholożki, matczyna nadopiekuńczość może być dla dziecka traumatyzująca. Dlaczego?

Ponieważ pozbawia dziecka wolności oraz poczucia sprawczości. A co za tym idzie - wiary we własne siły i możliwości. 

Ponieważ dziecko potrzebuje by mama przede wszystkim była... bliska sobie samej, a dopiero potem jemu, dziecku.

By mama umiała pomagać sobie, a dopiero potem dziecku. Zalękniona, nieufna, czujna mama w roli ratownika biegnącego dziecku na pomoc przy każdej nadarzającej się okazji - tak naprawdę wcale nie pomaga. 

By uczyć się balansu w rodzicielstwie należy najpierw zaopiekować swoją głowę

- uważa Agnieszka Wawrzak. Psycholożka wie, że to jest trudne. Ale biorąc pod uwagę, że robi się to dla siebie, ale i dla dziecka powinno być dla nas argumentem, że to dobry kierunek. Pierwszym krokiem może być ten w stronę rozróżniania troski o dziecko od nadopiekuńczości.

M jak Mama Google News