- Poczucie winy jest jednym z głównych czynników prowadzących do wypalenia rodzicielskiego
- Badania SWPS wskazują, że problem wypalenia dotyczy już co dwunastego polskiego rodzica
- Kluczowe jest odróżnienie zdrowego poczucia winy od jego toksycznej, niszczącej wersji
- Analiza wielu badań naukowych dowodzi, że samowspółczucie skutecznie zmniejsza skłonność do samokrytyki
- Nazwanie emocji to pierwszy krok do odzyskania kontroli nad wyrzutami sumienia
Skąd bierze się poczucie winy u rodziców i dlaczego tak łatwo prowadzi do wypalenia?
Poczucie winy to cichy towarzysz wielu rodziców. Ten wewnętrzny głos, który szepcze, że nie robimy wystarczająco dużo lub popełniamy błędy, może mocno nadwyrężyć nasze siły. Jak zauważa psycholog Juli Fraga na łamach portalu Bebesymas.com, to, jak radzimy sobie z tą trudną emocją, ma bezpośredni wpływ na nasze samopoczucie. Gdy pozwolimy, by poczucie winy przejęło kontrolę, możemy wpaść w pułapkę myślenia, że nie zasługujemy na chwilę dla siebie.
Skala tego zjawiska jest ogromna, co potwierdza raport U.S. Surgeon General zatytułowany „Parents Under Pressure”. Wskazuje on, że poczucie winy jest powszechne wśród amerykańskich rodziców, prowadząc do błędnego koła: stres rodzi poczucie winy, a ono z kolei tylko potęguje napięcie. Tę niepewność dodatkowo pogłębia troska o przyszłość dzieci – z tego samego raportu dowiadujemy się, że niemal trzech na czterech rodziców (74%) martwi się, że ich pociecha będzie w przyszłości zmagać się z lękiem lub depresją.
To zjawisko nie omija także Polski. Badania przeprowadzone przez Centrum Badań nad Rozwojem Osobowości na Uniwersytecie SWPS pokazują, że wypalenie rodzicielskie (czyli stan głębokiego wyczerpania emocjonalnego i fizycznego związanego z opieką nad dzieckiem) dotyka około 8% polskich rodziców, co, niestety, stawia nasz kraj w grupie państw o wysokim poziomie tego problemu. Co więcej, kolejne 30% rodziców jest na tyle wyczerpanych, że specjaliści zaliczają ich do grupy wysokiego ryzyka. Z badań SWPS wynika również, że na wypalenie bardziej narażone są mamy, co może być związane z większym obciążeniem opieką i presją społeczną.
Eksperci sugerują, że tak wysoki poziom wypalenia, obok innych czynników, może mieć związek z obecnym kryzysem demograficznym i rekordowo niskim współczynnikiem dzietności w Polsce, który niedawno wyniósł zaledwie 1,11.
Zanim zaczniesz walczyć z poczuciem winy, zrób te dwie rzeczy
Dobrą wiadomością jest to, że z tego błędnego koła można się wyrwać. Pomocna okazuje się praca nad inteligencją emocjonalną (czyli zdolnością do rozpoznawania, rozumienia i zarządzania własnymi emocjami oraz emocjami innych osób). Jednym z pierwszych kroków, jak podpowiada psycholog Juli Fraga, jest świadome zauważenie i nazwanie tego, co czujemy, zamiast uciekania od poczucia winy.
To naturalne, że chcemy unikać nieprzyjemnych uczuć, często próbując je zagłuszyć, na przykład poświęcając dziecku jeszcze więcej czasu i rezygnując z własnego odpoczynku. Warto jednak na chwilę się zatrzymać i spróbować rozpoznać to uczucie. Samo nazwanie go: „OK, czuję teraz poczucie winy” pozwala odzyskać kontrolę i uniknąć podejmowania decyzji pod wpływem emocji, których sobie nie uświadamiamy. To pierwszy krok, by zrozumieć, skąd te wyrzuty sumienia się biorą i czy rzeczywiście mają uzasadnienie.
Kolejnym ważnym krokiem jest nauczenie się, jak odróżnić zdrowe poczucie winy od jego toksycznej, wyniszczającej wersji. To zdrowe może być dla nas pomocne – pojawia się, gdy faktycznie zrobiliśmy coś, co wymagało poprawy, i motywuje nas do refleksji oraz zmiany zachowania na lepsze.
Toksyczna wina to zupełnie inna historia. Jest destrukcyjna i najczęściej rodzi się z nierealistycznych oczekiwań, jakie sami sobie stawiamy lub jakie czujemy ze strony otoczenia – na przykład presji bycia „supermamą”. Warto pamiętać, że to wyzwanie dotyczy obojga rodziców. Badanie opublikowane na łamach „Journal of Family Studies” pokazuje, że również ojcowie zmagają się z poczuciem winy i przytłoczenia, opisując swoje wejście w nową rolę jako bycie „śmiesznie nieprzygotowanym”.
Masz w głowie surowego krytyka? Ta metoda potwierdzona badaniami pomoże go uciszyć
Niezwykle pomocnym narzędziem w radzeniu sobie z poczuciem winy jest samowspółczucie (czyli traktowanie samego siebie z taką samą życzliwością, troską i wyrozumiałością, z jaką potraktowalibyśmy dobrego przyjaciela w trudnej sytuacji). Prawda jest prosta: nie ma idealnych rodziców i każdy z nas popełnia błędy. Niestety, poczucie winy często uruchamia w naszej głowie bardzo surowego, wewnętrznego krytyka.
Aby przerwać ten schemat, warto spróbować świadomie rozmawiać ze sobą tak, jak rozmawialibyśmy z przyjacielem, który przechodzi przez trudny czas. Siłę takiego podejścia potwierdzają badania profesor Kristin Neff, czołowej ekspertki w tej dziedzinie. Jak czytamy na stronie Greater Good Science Center, jej analizy wykazały, że rodzice dzieci z niepełnosprawnościami, którzy praktykowali samowspółczucie, doświadczali znacznie niższego poziomu stresu i rzadziej zmagali się z depresją.

Skuteczność tej metody potwierdza również metaanaliza (czyli zbiorcza analiza wyników wielu różnych badań) opublikowana w czasopiśmie „BMC Public Health”, która dotyczyła sposobów leczenia wypalenia rodzicielskiego. Wykazała ona, że samowspółczucie, będące ważnym elementem treningu uważności, czyli mindfulness (praktyki koncentrowania uwagi na chwili obecnej, bez oceniania), skutecznie zmniejsza skłonność do samokrytyki, ruminacji (czyli uporczywego rozpamiętywania negatywnych zdarzeń) oraz łagodzi poczucie winy. Okazywanie sobie wyrozumiałości pomaga walczyć z niezdrowym perfekcjonizmem, który tak często leży u podstaw rodzicielskiego wypalenia.
Nauka łagodniejszego traktowania samego siebie to zatem nie tylko sposób na ochronę własnego zdrowia psychicznego. To także ważna inwestycja w przyszłość, ponieważ pokazujemy w ten sposób naszym dzieciom, jak budować zdrową relację z samym sobą i radzić sobie z trudnymi emocjami.