Kid rotting dosłownie oznacza tyle, co: gnicie dzieci. Z nudy, bo bez: kolonii za granicą, półkolonii w polskich górach, półkoloniami w ośrodku sportowym, Latem w Mieście organizowanym przez samorządy i rodzinnym wyjazdem nad morze. Ani bez garden party w każdy weekend czy objazdówek po parkach rozrywki.
Trend Kid Rotting: stop przeładowaniu
Kid rotting to trend, który właśnie zdobywa popularność głównie w USA i Wielkiej Brytanii. Chodzi o to, by nie zapisywać dzieci na obozy, nie planować im dnia w excelu i nie organizować każdej minuty lata.
Zamiast tego – pozwolić dzieciom po prostu wymyślić sobie, jak przegonić nudę. I bawić się tym, co akurat znajdą pod ręką. Leżeć na trawie, gapić się w chmury w chmury, nudzić... Ponieważ nuda ma znaczenie.
Rodzice mówią wprost: dzieci są zmęczone godzinami spędzonymi na obowiązkach w ciągu roku szkolnego. A kid rotting daje przestrzeń, by naładować baterie. Bez presji na rozwój, znajomość języków, osiągnięcia sportowe, wyścigi, itd.
Rodzice ci pamiętają z własnego dzieciństwa, że czasem najlepsze, co może się wydarzyć, to po prostu... nuda. "Gnicie" w domu albo przed domem, które jest początkiem najlepszych pomysłów.
Polskie lato: znów na ryby, poziomki i trzepak?
Choć trend „kid rotting” narodził się na Zachodzie (możemy poczytać o nim na łamach The Guardian czy naturalbabyshower.co.uk), można powiedzieć, że jego duch jest bardzo polski. Wystarczy spojrzeć na social media. Na Instagramie bez problemu zobaczymy zdjęcia dzieci zbierających poziomki w lesie, siedzących na kocu z książką albo bawiących się w błocie przed domem. Jak kiedyś...
W komentarzach – tęsknota dorosłych za latami 80., 90. i 2000., gdy wakacje oznaczały wyjazd do babci albo zabawę w chowanego przed blokiem do późnej nocy. Bez rodziców, bez trenerów, bez opiekunów kolonijnych.
Czy to znaczy, że trend kid rotting przyjmie się u nas szybko i z radością? Czas pokaże. Póki co największym entuzjazmem darzą go rodzice z UK i USA. Przyznają, że owszem, chodzi o oszczędności, ale nie tylko.
Nic im nie planujemy. Dzieci mają się pobawić. Same coś wymyślą.
- czytamy w postach mam.
Taki rodzaj luzu nie tylko odciąża rodzinny kalendarz, ale też pozwala dzieciom budować odporność psychiczną, kreatywność i... nudzić się, bez poczucia winy. Ale czy kid rotting to same zalety?
Kid Rotting: gdzie jest haczyk?
Psychologowie oczywiście są bardzo "za". Jednocześnie wśród nich nie brakuje sceptyków, według których codzienność wakacyjna "gnijących" dzieci oznaczać będzie "gnicie", ale przed telewizorem, komputerem lub z telefonem. Wcale nie lesie czy na łące, ani w towarzystwie rówieśników, z którymi latem... tworzy się wspomnienia na całe lata.
Eksperci nie mają wątpliwości, że trend sam w sobie ma wspaniałe założenia, ale współczesnym rodzicom będzie je zrealizować dużo trudniej niż tym rodzicom 20-30 lat temu.
