„Każdy tydzień to wycieczka i prośby o opiekę. Mam już dość bycia dyżurnym rodzicem”

2025-06-06 12:09

Koniec roku szkolnego czas, gdy w szkołach jest „luźniej”. Oceny są wystawione, wszyscy już myślą o wakacjach. Aby nie siedzieć w klasach, uczniowie biorą udział w różnych atrakcjach - to lokalne wycieczki, np. do kina czy teatru, ale i kilkudniowe wyjazdy. Na wszystkie potrzebni są opiekunowie.

Mama nie chce być jedynym rodzicem, który jeździ z dziećmi na szkolne wycieczki

i

Autor: Getty Images Mama nie chce być jedynym rodzicem, który jeździ z dziećmi na szkolne wycieczki

Tzw. ustawa Kamilka, czyli potoczna nazwa nowelizacji przepisów dotyczących ochrony dzieci przed przemocą, została wprowadzona w lutym 2024 r., standardy obowiązują od 15 sierpnia ubiegłego roku. Chociaż niesie za sobą i wiele dobra, „ustawa Kamilka” była krytykowana, m.in. z powodu chaosu, który z jej powodu zapanował w szkołach.

Nigdy nie było z tym łatwo, w roku szkolnym 2024/2025 r. jeszcze większym wyzwaniem było znalezienie rodziców chętnych do opieki nad dziećmi podczas szkolnych wycieczek. Jedno to pojawienie się chętnych, drugie - aby mieli one wymagane dokumenty.

Rodzic, który chce być opiekunem na wycieczce, musi mieć zaświadczenie o niekaralności, a także wyrazić zgodę na sprawdzenie w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym

Rodzic - opiekun wycieczki działa jako wolontariusz i podlega weryfikacji karalności. Najlepiej ustalić listę rodziców - wolontariuszy na początku roku i zweryfikować ich zgodnie z art. 21 ustawy. Planowana jest zmiana przepisów, która zwolni rodziców z obowiązku dostarczania zaświadczeń z KRK

- mogłyśmy przeczytać w materiałach udostępnionych przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

M jak Mama Google News

Będzie nowelizacja ustawy Kamilka, projekt jest już gotowy. Co się zmieni? Będzie łatwiej (przynajmniej w teorii, bo chętnych nigdy nie było wielu) o opiekunów - chętni nie będą już musieli przedstawiać zaświadczenia o niekaralności.

Zanim zmiany wejdą w życie, nauczyciele, którzy chcą gdzieś wyjść z dziećmi, muszą szukać chętnych do pomocy rodziców. A ich grono jest znacznie ograniczone, o czym przekonała się pani Justyna.

„Ostatnie tygodnie sprawiły, że naprawdę mam dość”

Może kogoś zainteresuje moja opowieść i odnajdzie w niej również swoje doświadczenia. Odkąd pamiętam, w grupach przedszkolnych czy klasach w szkołach, do których chodzili moi synowie, byłam tym zaangażowanym rodzicem. Nie potrafię przeczekać tego momentu, gdy nikt nie chce zgłosić się do trójki klasowej czy wziąć udział w jasełkach czy w innej akcji z udziałem rodziców. To moja słabość, ale z drugiej strony nawet lubię to działanie, czuję, że mam jakiś wpływ na otoczenie chłopców.

Na wycieczki też chodzę od zawsze, miałam jakąś taką niepisaną zasadę z nauczycielami, że wiedzieli, że mogą na mnie liczyć, gdy nikt się nie zgłosi. Sama jestem sobie szefem, ma to wiele minusów, ale są i plusy - a jednym z nich jest wzięcie wolnego w ostatniej chwili. Tych wyjść nie ma jakoś specjalnie dużo, potrzebna byłam może raz na kwartał. Czasem częściej, ale nie czułam się jakoś obciążona czy wykorzystywana. Wszystko zmieniło się w tym roku szkolnym, a ostatnie tygodnie sprawiły, że naprawdę mam dość.

„Nie jestem jedynym rodzicem z zaświadczeniem, ale chyba jedynym, który nie liczy dni urlopu”

Żałuję, że złożyłam wniosek o zaświadczenie o niekaralności, że mam świstek. Gdybym nie była taka wyrywna, miałabym mnóstwo argumentów. „Nie mam, nie da się tak szybko, może innym razem”. A tak znów jestem tą, która wszędzie pójdzie. Tylko w tym roku to już przesada. Mam już dość bycia dyżurnym rodzicem. Wcześniej byłam tym awaryjnym, teraz czuję się w obowiązku. Wiem, że mogę odmówić, ale z drugiej strony może to się wiązać z tym, że dzieciaki nigdzie nie pójdą, a tego też nie chce.

Nie jestem jedynym rodzicem z zaświadczeniem, ale chyba jedynym, który nie liczy dni urlopu. Przetrwałam jakoś rok szkolny, na zieloną szkołę pojechali inni rodzice. Ale teraz dzieci nudzą się w szkole, nikomu już nie chce siedzieć się w ławkach. Jestem za, niech wychodzą, nawet na rynek czy do parku na lody, niech coś się dzieje. Tylko to wiąże się z tym, że jestem potrzebna. A ja już nie chcę. Właściwie każdy tydzień to wycieczka i prośby o opiekę. Czasem uda się znaleźć innych opiekunów, ale najczęściej jest cisza i wiadomość wychowawcy, na którą wiem jak odpowiem.

Moje plany na wakacje? Ćwiczenie przetrzymywania niezręcznej ciszy. Liczę na to, że inni będą się chętniej odzywać.

Pierwsza pomoc dziecku. Plac zabaw odc. 24