Miała mieć cesarskie cięcie, ale urodziła we własnej łazience. Nie zdążyli nawet wezwać karetki

2023-03-08 15:50

Od cesarskiego cięcia dzieliły ją 24 godziny. Okazało się jednak, że jej córeczka nie zamierza tak długo czekać. Rodzice nie zdążyli nawet wezwać karetki, gdy kobieta urodziła we własnej łazience.

Mama, tata i noworodek
Autor: Instagram/@kasie Miała mieć cesarskie cięcie, ale urodziła we własnej łazience. Poród trwał zaledwie 13 minut

Ostatnio pisaliśmy o szybkiej akcji porodowej przed szpitalem w Radomiu. Kobieta urodziła dziecko w samochodzie, bo maleństwu niezwykle spieszyło się na świat.

Tymczasem za oceanem mamy kolejny przykład szybkiego porodu. Prezenterka telewizji CNN 37-letnia Kasie Hunt i jej mąż Matthew Rivera powitali na świecie swoje drugie dziecko. Poród był błyskawiczny, bo para nie zdążyła nawet zadzwonić po karetkę, gdy dziecko było już na świecie.

Kobieta udzieliła wywiadu magazynowi people.com.

Zobacz także: Błyskawiczny poród na autostradzie: "Co to znaczy, że musisz przeć?". Kamera wszystko nagrała

Jak przygotować plan porodu?

To był ciężki rok

Kasie wyznała w rozmowie z portalem, że to był dla niej ciężki rok. W październiku 2021 roku przeszła bowiem czterogodzinną operację. Lekarze zdiagnozowali u niej łagodny guz mózgu. O chorobie dowiedziała się dwa miesiące wcześniej, gdy rozpoczynała pracę w CNN.

Tym bardziej świadomość, że mogła urodzić drugie, zdrowe dziecko napawa ją optymizmem na przyszłość.

Powiększenie naszej rodziny jest doskonałym sposobem na dalsze uzdrawianie

— wyznała w rozmowie.

Miała mieć cesarskie cięcie

Córeczka Kasie pojawiła się na świecie w bardzo błyskawicznym tempie w środę 1 marca. Kobieta miała zaplanowane cesarskie cięcie na czwartek 2 marca. Jak się jednak okazało, dziewczynka miała inne plany.

Dziecko urodziło się wczesnym rankiem. Akcja porodowa trwała zaledwie 13 minut.

Tata rzucił się w wir akcji i odebrał małą Grey na podłodze w łazience

— opowiedziała Kasie.

Dziewczynka ważyła nieco ponad 3700 gramów.

Kobieta była niezmiernie wdzięczna dyspozytorom pogotowia, którzy pomogli im przejść przez bardzo intensywne chwile tuż po narodzinach, aż do pierwszego oddechu maleństwa.

Kasie wraz z dzieckiem została bezpiecznie przewieziona do szpitala Sibley w Waszyngtonie. Jak przyznała, to był dzień, którego nigdy nie zapomni.

Czytaj także: Nagły poród: co robić, gdy zaskoczy nas błyskawiczny poród? [WYWIAD]