O zbiórce dla Zosi Małeckiej pisaliśmy na początku września. Szansą na dziewczynki była szczepionka przeciwko wznowie, bo nowotwór, który zaatakował organizm dziewczynki, lubi wracać i to ze zdwojoną siłą.
Pod koniec października pasek zbiórki zazielenił się, co oznacza, że udało się zebrać środki na leczenie dziewczynki. To jednak nie koniec walki, bo rodzina znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Potrzebne są kolejne środki na to, by rodzice dziewczynki mogli opiekować się nią w pełnym wymiarze.
Tata Zosi zrezygnował z pracy, by zaopiekować się córką
Państwo Małeccy mają trójkę dzieci: Zosia ma dwie siostry. Choć choruje Zosia, życie całej rodziny właściwie koncentruje się wokół szpitala. Obecnie dziewczynka jest leczona w Krakowie.
Rodzina żyje więc na dwa domy: w Puławach i w stolicy Małopolski. W Krakowie korzysta z Domu Fundacji Ronalda McDonalda, jednak każda przepustka sprawia, że zmuszeni są opłacać hotel, zanim ponownie otrzymają zakwaterowanie.
Zarówno pan Robert jak i jego żona obecnie nie pracują. Mama dziewczynek nie zdążyła podjąć pracy po odchowaniu najmłodszego dziecka, ponieważ diagnoza Zosi sprawiła, że musieli zupełnie przeorganizować swoją codzienność.
Nie proszę o luksusy. Proszę o możliwość bycia z moją córką, kiedy najbardziej mnie potrzebuje. Zostawiłem pracę, żeby być przy niej dzień i noc. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy – sprzedaliśmy, co się dało, zadłużyliśmy się, ale wciąż nie wystarcza
- pisze tata dziewczynki w opisie zbiórki.
Wcześniej Pan Robert prowadził firmę transportową. Wszystko co mieli już wydali, z uwagi na sytuację zdrowotną Zosi mężczyzna był zmuszony zamknąć działalność.
Zosia otrzymała szansę na życie. Musi jednak zakończyć leczenie w Polsce
Choć kilka tygodni temu udało się zebrać ponad milion złotych na leczenie dziewczynki, wylot jest niemożliwy, póki pomyślnie nie zakończy się leczenie w kraju.
Celem obecnej zbiórki jest 80 tysięcy złotych. To kwota, któa pozwoli na pokrycie kosztów życia, leków, dojazdów i rehabilitacji. Jeden rachunek w aptece to koszt kilkuset złotych, tyle potrzeba na tydzień leczenia w domu.
Każdy dzień to nowe koszty: leki, dojazdy, rehabilitacja, dieta, zakwaterowanie. Warunkiem kontynuacji leczenia za granicą jest pozytywne zakończenie go w Polsce.
Wszystko, co mieliśmy, poświęciliśmy dla Zosi. Teraz liczymy na dobro ludzi, którzy pomogli nam już raz – i mogą pomóc znów
- czytamy w opisie zbiórki.
Rodzice dziewczynki nie potrafią robić odległych planów, myślą jedynie o tym, jak potoczy się kolejny dzień. Czy ich córeczka zniesie kolejne zabiegi, jakie będą wyniki badań.
Gdy większość rodzin w tym okresie już planuje nadchodzące święta Bożego Narodzenia, rodzice Zosi nie wiedzą nawet, czy spędzą je w domu. Prawdopodobnie kolędy usłyszą w szpitalnej sali.
Do tej pory udało się zebrać ponad 33 tysiące złotych.
Nie chcę litości. Chcę tylko, byś zatrzymał się na chwilę i pomyślał: co byś zrobił, gdyby Twoje dziecko zachorowało, a Ty nie miałbyś środków, by je ratować? Twoje wsparcie to nie kliknięcie. To realne życie, które trwa dzięki Tobie
- pisze pan Robert.