Dziś można już nazywać go „chłopcem, który jeździł koleją” i żartować z tego, że przedszkolak najwyraźniej ma duszę podróżnika i poszukiwacza przygód. Jednak gdyby finał tej historii okazał się inny, nikomu nie byłoby do śmiechu.
Jak to możliwe, że kilkulatek sam wyszedł z przedszkola i nikt nie zauważył, że chłopiec oddalił się bez opieki? Zapewne - podobnie jak w przypadku 3-latka z przedszkola w Radlinie, który sam opuścił przedszkole - wystarczyła chwila nieuwagi. Nieco trudniej wytłumaczyć zdarzenie, do którego doszło w marcu tego roku w żłobku niedaleko Szczecina. Tam kilkoro dzieci wykorzystało niedomkniętą furtkę i znalazło się poza terenem placówki.
Samotnie podróżujące dziecko zwróciło uwagę pasażerki pociągu
Wezwanie, które otrzymała trójmiejska policja, nie należało do typowych. W czwartek 24 kwietnia w jednym z pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej, które kursują na terenie Trójmiasta, jedna z pasażerek zauważyła samotnie podróżującego chłopca. Dziecko nie wyglądało na wystraszone, jednak kobietę zaniepokoił fakt, że obok nie ma opiekuna.
Nie zwlekając poinformowała o tym kierownika składu, który zajął się dzieckiem. Gdy pociąg dojechał na końcową stację Gdańsk Śródmieście, na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji z Sopotu, którzy zostali powiadomieni o sytuacji.
Drużyna pociągu od razu zaopiekowała się dzieckiem. Na szczęście, 5-latkowi nic się nie stało – był spokojny, a dzięki szybkiej reakcji ochroniarzy SKM i dyspozytora SOK SKM, natychmiast powiadomiono odpowiednie służby
- czytamy w komunikacie SKM Trójmiasto na Facebooku.
Post opublikowany w mediach społecznościowych udostępniła także sopocka policja.
Przedszkole zgłosiło zaginięcie dziecka
Sopoccy policjanci najwyraźniej podejrzewali, kim jest 5-latek, który samotnie podróżuje pociągiem. Przed godziną 12:00 tego dnia otrzymali zgłoszenie z przedszkola. Jego pracownicy zawiadomili komendę o tym, że chłopiec oddalił się z placówki.
Zaledwie pół godziny później otrzymali informację o kilkulatku bez opieki podróżującym linią SKM.
Na peronie zjawiła się mama chłopca, która odebrała synka. Chłopiec pokonał trasę liczącą 10 km, z Sopotu do Gdańska, zatem odnalazł się dopiero w sąsiednim mieście.
To oczywiście nie koniec tej sprawy. Konieczne będzie ustalenie, w jaki sposób dziecko opuściło placówkę, która powinna zapewnić mu opiekę.
Co robić, gdy zaginie dziecko?
Nie należy zwlekać z zawiadomieniem policji. To nieprawda, że musi upłynąć ileś godzin od zniknięcia bliskiej osoby - policja ma obowiązek przyjąć zgłoszenie i niezwłocznie rozpocząć poszukiwania.
W tym celu należy udać się na najbliższy komisariat policji, najlepiej ze zdjęciem dziecka. W przypadku małych dzieci niebezpieczeństw związanych z samotnym poruszaniem się w przestrzeni publicznej jest więcej. Maluch może ulec wypadkowi, im dłużej pozostaje bez opieki tym większe ryzyko, że pokona większą odległość od miejsca, w którym był widziany po raz ostatni.
