„Pij Wojanka do białego ranka” - już słyszysz tę melodię? Dzieci śpiewają piosenkę z reklamy napojów stworzonych przez Wojana, odwiedzają kolejne sklepy w poszukiwaniu tego słodkiego „świętego Graala”. Zainteresowanie jest tak duże, że na niektórych sklepach pojawiły się jasne komunikaty - „Wojanków brak”. A gdy już się gdzieś znajdą, wykupywane są nie pojedyncze opakowania, ale całe zgrzewki.
Podobnie jest z produktami od Paliona. Dzieci oszalały na punkcie wyprawki szkolnej od tego influencera, niektórzy nie brali pod uwagę żadnych innych przedmiotów - w grę wchodziły tylko te od twórcy „Zielonego”.
Skąd dzieci znają te produkty? Bo są wszędzie. Nawet jeśli nie oglądają ich twórców na YouTubie, to powiedzą im o nich koledzy, trafią na nich przeglądając media społecznościowe. I trafia do nich jasny komunikat - to rzeczy, które trzeba mieć. Urząd Ochrony Konkurencji i Konkurentów wszczął postępowania wyjaśniające i przygląda się działalności Wojana i Paliona. UOKiK sprawdzi, czy przekaz reklam ich produktów nie jest zbyt agresywny.
UOKiK bierze pod lupę produkty Wojana i Paliona. Sprawdzi, czy reklamy ich produktów nie wywierają presji na dzieciach
Wojan i Palion to influencerzy, którzy zasłynęli dzięki filmikom nawiązującym do gry Minecraft. Ich działalność wyszła poza YouTube czy Instagram, stworzyli produkty, które można kupić również stacjonarnie. A do zakupów namawiają na wiele sposobów, również podczas prowadzonych przez nich transmisji. UOKiK wszczął dwa postępowania, które mają sprawdzić działania influencerów. Wskazano, że to początkowy etap działań - w sprawie, a nie przeciwko konkretnym podmiotom.
Urząd podkreśla, że influencerzy zwracają się wprost do swoich odbiorców - w większości to dzieci w wieku wczesnoszkolnym. UOKiK sprawdzi, czy na młodych ludzi nie jest wywierana presja do zakupu ich produktów.
Influencerzy muszą pamiętać, że reklama skierowana do dzieci w Polsce podlega surowym regulacjom prawnym, aby chronić najmłodszych konsumentów. Zabronione jest bezpośrednie nawoływanie dzieci do kupowania lub zachęcanie ich, żeby namawiały do tego dorosłych. Młodzi konsumenci nie mają jeszcze w pełni rozwiniętej umiejętności krytycznej oceny treści marketingowych. Często nie potrafią odróżnić reklamy od zwykłej publikacji. Tym bardziej, że bezpośredni, agresywny przekaz handlowy może nieuczciwie wykorzystywać dziecięce zaufanie. Może też zniekształcać rzeczywistość i wywierać presję, a tym samym negatywnie wpływać na rozwój dzieci
- wskazuje Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Słowa influencerów pod lupą UOKiK
UOKiK wskazuje, że forma przekazu stosowana przez influencerów („kupujcie póki są”, „róbcie zapasy”, „wpadajcie na...”) może bezpośrednio wzywać dzieci do zakupów. „Potęgowane jest to budowaniem atmosfery pośpiechu, ograniczonej dostępności lub przypisywaniem produktom nieprawdziwych właściwości. Prezes UOKiK zamierza zweryfikować, czy tego rodzaju przekazy mogą spełniać przesłanki agresywnej praktyki rynkowej i naruszać zbiorowe interesy konsumentów” - czytamy na stronie urzędu.
Takie reklamy są zakazane
UOKiK przypomina, że można reklamować produkty i usługi przeznaczone dla dzieci, ale są pewne ograniczenia. Zakazana jest reklama, która:
- bezpośrednio nakłania dzieci do zakupów,
- zachęca, aby namawiały do nich dorosłych,
- wywiera presję, poczucie uciekającej okazji.
Prowadzone postępowania mogą skutkować nałożeniem kary do 10 proc. obrotów.
Influencer nie może mówić, co mu tylko przyjdzie do głowy. Dzieci chłoną każde jego słowo
Dla wielu młodych odbiorców słowo influencera jest święte, znaczy nawet więcej niż to, co mówią rodzice. „Influencer jest w stanie do wszystkiego namówić dziecko”, dlatego rodzice powinni poznać ten świat, a twórcy powinni być świadomi, jak wielki wpływ mają.
UOKiK przypomina zasady, którymi powinni kierować się twórcy internetowi (chodzi m.in. o to, aby nie wprowadzać w błąd i nie nadużywać zaufanie czy nie nakłaniać do zakupów i nie zachęcać, aby dzieci namawiały do tego dorosłych), wskazuje także, że agresywne reklamy skierowane do dzieci można zgłosić do urzędu.
Zobacz także: Brainroty to hit wakacyjnych straganów. Dzieci oszalały na punkcie zabawek z TikToka