Wybierając się z dziećmi na górskie szklaki by zdobywać szczyty, zawsze trzeba brać pod uwagę możliwości najsłabszych uczestników wędrówki. Co jednak robić, gdy jesteśmy już na szlaku, a dziecko jest wyraźnie zmęczone i odmawia dalszej wędrówki? Mogłoby się wydawać, że opcja jest właściwie tylko jedna: zawracamy.
Są jednak i tacy, którzy po zrobieniu rachunku zysków i strat, podejmują niekoniecznie słuszne decyzje. To może być choćby zabieranie kilkulatka w wysokie góry, tam, gdzie umiejętności malucha są niewystarczające lub... zostawianie dziecka samego. Na taki krok zdecydowała się jedna z mam, której bardzo zależało na zdobyciu szczytu.
Kilkulatek sam na szlaku
Sytuacja została opisana przez jedną z turystek, która w towarzystwie najbliższych wędrowała górskim szlakiem. Gdy rodzina postanowiła zatrzymać się na krótki odpoczynek, kobieta zauważyła leżącego na kamieniu kilkulatka. W jej ocenie chłopiec miał nie więcej niż 9 lat, leżał i oglądał bajki na telefonie.
Ponieważ w ciągu 20 minut nie zauważyła w pobliżu nikogo, kto mógłby być jego opiekunem zapytała wprost, czy jest tutaj sam.
Szliśmy tempem wolnym, mamy dziecko z niepełnosprawnością. Doszliśmy do górskiego potoczku. Mały wodospadzik z boku. Przerwa. Dzieci jedzą owoce, młody moczy nogi.Za mną dziecko, leży na kamieniu, ogląda bajki. Nie mi oceniać. Jednak my siedzimy już 20 min. Dziecko na moje 9 lat, dalej ogląda bajki, nikogo przy nim nie ma. Zapytałam w końcu. Czy jest tu sam? Tak, bo mama poszła dalej na wyciąg, i wchodzi na szczyt, kazała mu tu czekać, będzie za parę godzin
- relację kobiety przytacza facebookowy profil „Tatromaniak”.
Turystka nie ukrywa, że miała wątpliwości, czy w tej sytuacji powinna powiadomić służby, czy raczej uznać, że jest na tyle samodzielny, że doczeka do powrotu mamy. Być może jego mama wiedziała co robi, zostawiając chłopca na kilka godzin?
Kilkulatka zagadał jeszcze nastoletni syn turystki, on także był zdziwiony tym, że chłopiec został bez jakiejkolwiek opieki. Nieodpowiedzialna postawa matki w górach mogła mieć tragiczne skutki. To dlatego kobieta postanowiła zadzwonić na numer alarmowy 112. Nie potrafiła kontynuować wędrówki wiedząc o tym, że być może malec znajdzie się w niebezpieczeństwie.
W końcu nie możemy przewidzieć, czy nie spanikuje, nie oddali się z umówionego miejsca lub czy jego mamie nie stanie się coś, co uniemożliwi jej dotarcie do syna.

Na miejsce przyjechał patrol policji
Kobieta kontaktująca się z dyspozytorką numeru alarmowego usłyszała, że wprawdzie można zostawiać w domu dziecko bez opieki, jeśli ma co najmniej 7 lat, jednak w tej sytuacji scenariusze mogą być różne i sama nie zdecydowałaby się na taki krok. Tego samego zdania był policjant, który szybko zjawił się na miejscu.
Dziecko zostało zabrane do radiowozu.
Policjanci nierzadko obserwują podobne zachowania rodziców. Maluchy są pozostawiane bez opieki „na chwilę”, na przykład dlatego, że nie wystarcza im sił do dalszej wędrówki. Dorośli, którzy w takiej sytuacji decydują się kontynuować marsz najpewniej nie zdają sobie sprawy z szeregu niebezpieczeństw. Dzieci pozostawiane są nie tylko w zatłoczonych i popularnych turystycznie miejscach takich jak Gubałówka czy Krupówki, lecz także wysoko na górskich ścieżkach.