Noworodek znaleziony w pustostanie czuje się coraz lepiej. W szpitalu maleństwo dostało śliczne imię

2025-04-30 12:52

Wieść o noworodku znalezionym w pustostanie zelektryzowała nie tylko mieszkańców Łodzi. Malutka dziewczynka została zawinięta w folę i porzucona. Los czuwał jednak nad maleństwem. Pomoc przyszła w porę i wyziębione niemowlę trafiło do szpitala.

Noworodek znaleziony w pustostanie czuje się coraz lepiej. W szpitalu maleństwo dostało śliczne imię

i

Autor: Getty Images

15 kwietnia media obiegła wiadomość o noworodku w pustostanie w łódzkiej dzielnicy Bałuty. Ciche kwilenie dziecka usłyszała grupa mężczyzn, którzy natychmiast wezwali pomoc.

Matka dziewczynki aresztowana, ojciec nic nie wiedział o ciąży

Wśród mężczyzn był pan Łukasz, który podczas czynności policyjnych prowadzonych w sprawie dziecka został aresztowany. Okazało się, że jakiś czas temu miał konflikt z prawem i miał do odbycia karę pozbawienia wolności. Wiadomość o aresztowaniu "bohatera z Bałut" spowodowała, że pojawił się apel o jego ułaskawienie przez prezydenta.

Nikt za to nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że do aresztu powinna trafić osoba, która przyniosła dziecko do pustostanu, owijając je szczelnie w reklamówkę i skazując na śmierć.

Policjanci dość szybko trafili na ślad rodziców dziewczynki. Kobieta została zatrzymana, mężczyzna - po złożeniu wyjaśnień został zwolniony do domu. Okazało się, że ojciec dziecka nie wiedział nic o ciąży ani o tym, że jego dziecko przyszło na świat.

Dziewczynka wciąż jest w szpitalu. Dostała prześliczne imię

Niemowlę prosto ul. Zgierskiej, przy której stoi pustostan, trafiło do szpitala. Temperatura wyziębionego ciałka wynosiła zaledwie 27 stopni.

Dziewczynka przyjechała w skrajnej hipotermii, na szczęście była wydolna oddechowo i krążeniowo. Teraz jest w stanie ogólnym dobrym, ale nadal wymaga specjalistycznej opieki w związku z okresem wewnątrzmacicznym

- powiedziała Faktowi Anita Chudzik, ordynator oddziału neonatologicznego w łódzkim Centralnym Szpitalu Klinicznym.

Ordynator dodała też, że pracownicy oddziału dali jej na imię Jagódka.

Dziewczynka nie była wcześniakiem. Poważnym zagrożeniem dla jej zdrowia i życia była hipotermia oraz amfetamina wykryta w organizmie, co wskazuje na to, że jej mama brała w ciąży narkotyki. W dniu, w którym Jagódka trafiła do szpitala, ważyła 2600 kg - przez dwa tygodnie przybrała 80 g. Jagódka może leżeć już w łóżeczku, nie w inkubatorze. W szpitalu zostanie prawdopodobnie do czasu, w którym sąd ustali jej nowych opiekunów.

Jak hipotermia i amfetamina w jej organizmie wpłynie na dalszy rozwój? Tego nie wiedzą jeszcze nawet doświadczeni lekarze. Pozostaje mieć nadzieję, że Jagódka będzie zdrową, silną dziewczynką. 

M jak Mama Google News