Poszła do sali zabaw. Była zaskoczona tym, co zobaczyła w cenniku

2024-08-06 14:05

Znana w sieci farmaceutka złapała się za głowę, gdy od jednej z obserwatorek dostała zdjęcie cennika z salki zabaw dla dzieci. Okazało się, że rodzice mogą tu bez problemu zamówić piwo, wino oraz mocniejszy alkohol. Co ciekawe dostępne są także drinki dla dzieci w wersji bezalkoholowej. Sprawę postanowiła nagłośnić na swoim profilu.

Poszła do szali zabaw. Była zaskoczona tym, co zobaczyła w cenniku

i

Autor: Instagram @doktorania Poszła do szali zabaw. Była zaskoczona tym, co zobaczyła w cenniku

Doktor nauk farmaceutycznych Anna Makowska, znana na Instagramie jako Doktor Ania to znana propagatorka zdrowych nawyków wśród dzieci. Nic dziwnego, że zdjęcie cennika z salki zabaw, na którym mamy spis pełnej gamy alkoholi i drinków wprawił ją w całkowite osłupienie.

Najczęstsze błędy wychowawcze, które popełniają rodzice

„Dziecko uczy się przez obserwację”

Na załączonym do posta zdjęciu widzimy kartę alkoholi na tle salki zabaw. W spisie napoi wszystko co możliwe: piwo, wino, whisky, wódka i różne drinki. Co zszokowało farmaceutkę i jej obserwatorów również drinki dla dzieci - „Hulk zielony”, „Smerfowy niebieski”. Choć napoje dla dzieci są oczywiście bez alkoholu, wymienienie ich obok drinków dla dorosłych sprawia, że stają się ich „bezalkoholową” kopią i już wprowadza dzieci w świat kultury picia alkoholu.

„Dawanie dziecku toksycznych napojów do spróbowania albo dawanie wersji 0 proc. jest pokazywaniem, że toksyczne napoje są spoko i że warto czekać do 18 (większość dzieci oczywiście nie poczeka i zacznie pić wcześniej), żeby w końcu móc pić” – podkreśla ekspertka.

Doktor Anię zszokował też oczywiście sam pomysł sprzedawania alkoholu w miejscu, do którego przychodzi się z dziećmi.

"Picie toksycznych napojów przy dzieciach jest niczym innym jak pokazywaniem dzieciom, że toksyczne napoje są fajne, dobre i normalne. I niezależnie od tego, co mówisz dziecku, ono uczy się również (a może przede wszystkim) przez obserwację" - podkreśla farmaceutka.

„Sprzedawanie toksycznych napojów w miejscach zabaw dla dzieci jest pokazywaniem, że picie jest spoko, normalne, dla każdego - w tym również dla opiekunów niemowląt, kilkulatków oraz dla kierowców” – dodaje.

„W sali zabaw powinien obowiązywać całkowity zakaz”

Równie zaskoczeni taką ofertą sali zabaw byli internauci, którzy obserwują profil farmaceutki.

„Alkohol w takim miejscu? Jestem w szoku. Byłam wiele razy w takich bawialniach, nawet by mi do głowy nie przyszło, że mogą serwować proc. w miejscu, gdzie rodzice pilnują dzieci. To powinno być zakazane”.

„Masakra. Przecież dzieci nie mogą być pod opieką osoby pod wpływem alkoholu, to jak ci rodzice, którzy skorzystają z tej oferty sprawują opiekę?”.

„W sali zabaw powinien obowiązywać całkowity zakaz sprzedaży alkoholu! Przecież ci ludzie mają pod opieką dzieci albo po prostu dają przykład dzieciom, które ich obserwują” – pisali zniesmaczeni.

Mądrości naszych rodziców - to prawda czy mit? [QUIZ]
Pytanie 1 z 10
"Nie siedź blisko telewizora, bo popsujesz wzrok"