Dzieci możemy tłumaczyć brakiem wyobraźni, po dorosłych można spodziewać się, że są w stanie przewidzieć konsekwencje nieostrożnego zachowania. Jednak co roku mróz pokazuje nieodpowiedzialność rodziców. „Kochajcie swoje dzieci” - apelowało w ubiegłym roku Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe z podwarszawskiego Legionowa. Legionowski WOPR pokazał zdjęcie, na którym widać rodziny spacerujące po zamarzniętym Zalewie Zegrzyńskim.
Komentarz w podobnym tonie pojawił się w sobotę na facebookowym profilu @tatryofficial. Opublikowano tam nagranie, na którym widać, jak po pokrytym lodem Morskim Oku spacerują ludzie. Rodzice z dzieckiem wyszli naprawdę daleko.
Spacer po zamarzniętym jeziorze nie jest atrakcją. To skrajnie niebezpieczny pomysł
Pokryte lodem jezioro może wydawać się bezpieczne, a im więcej osób na tafli, tym wejście na nią bardziej korci. W końcu skoro inni spacerują, to czemu nie ja? Eksperci co roku przestrzegają przed takimi pomysłami, podkreślając, że każdy krok to ryzyko. Zbiorniki nie zamarzają równomiernie, w pewnych miejscach lód może być naprawdę cienki. O tragedię nie jest trudno. Mimo to, co roku nie brakuje odważnych.
Na profilu @tatryofficial możemy obejrzeć nagranie znad Morskiego Oka. Widzimy na nim osoby spacerujące po zamarzniętym jeziorze, również rodzice z dzieckiem. Nie chodzą po brzegu, wyszli naprawdę daleko.
Jeśli dorosły decyduje się wejść na zamarznięte jezioro bez pewności, że lód jest bezpieczny, to jego wybór i jego ryzyko. Ale dziecko nie ma możliwości wyboru. Dziecko ufa rodzicowi, że je ochroni
- czytamy w opisie nagrania.
„Lód nie pęka z ostrzeżeniem” - podkreślają twórcy profilu, wskazując, że wystarczy jedna cieńsza warstwa, jeden krok, aby doszło do tragedii. Piszą, że to nie góry są niebezpieczne, a ignorowanie rzeczywistości. I wskazują, że jeśli coś się stanie, nie będzie to wypadkiem, a odpowiedzialnością dorosłych.
Lód na tatrzańskich stawach jest bardzo cienki - apelujemy, aby na nie nie wchodzić, ponieważ może się załamać
- przypomina w komunikacie turystycznym Tatrzański Park Narodowy. Górskie zbiorniki wodne nie są lodowiskiem ani miejscem do spacerów. Droga na skróty prowadząca przez Morskie Oko jest dopuszczalna tylko w niektórych sytuacjach, pojawia się komunikat o takiej możliwości. Gdy go nie ma, nie ryzykujmy. Chwilowa frajda może zakończyć się tragedią.
Co robić, gdy załamie się pod nami lód?
Gdy wpadniemy do wody, liczymy na szybkie przybycie służb ratunkowych, ale najpierw musimy radzić sobie sami. O najważniejszych zasadach przypominało na początku roku Biuro Prewencji Komendy Głównej Policji. W komunikacie opublikowanym na stronie policji, przeczytamy, że powinnyśmy zachować spokój i próbować wezwać pomoc. Połóżmy się płasko na wodzie, rozłóżmy szeroko ręce i próbujmy wpełznąć na lód. Starajmy się poruszać w kierunku brzegu, cały czas leżąc na wodzie. A co robić, gdy zauważymy tonącego?
- Nie biegnijmy w jej kierunku, pamiętajmy, że i pod nami lód może się załamać. Nie idźmy wyprostowani, próbujmy się podczołgać.
- Jeśli w zasięgu mamy długi szalik lub długą gałąź, spróbujmy podczołgać się na odległość rzutu i starajmy się przekazać poszkodowanemu drugi koniec, cały czas nie wstajemy.
- Jeśli sami nie mamy możliwości udzielenia pomocy, natychmiast zadzwońmy pod numer alarmowy.
- Po wyciągnięciu poszkodowanego, okrywamy go czymś suchym i jak najszybciej przenosimy do zamkniętego, ciepłego pomieszczenia. Nie polewamy poszkodowanego ciepłą wodą (może to spowodować szok termiczny).
- W miarę możliwości poszkodowanemu podajemy słodkie i ciepłe (ale nie gorące) napoje. Poszkodowanego powinien również zbadać lekarz.
Pamiętaj, że najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo - nie rzucaj się na ratunek, lepiej zadzwoń po pomoc.