Zgłoszenie o zaginięciu 1,5-rocznego chłopca z Zubrzycy Górnej wpłynęło w sobotę przed godziną 20. W akcji poszukiwawczej uczestniczyli m.in. policjanci, strażacy i ratownicy Podhalańskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. Działania prowadzono m.in. przy użyciu quadów i łodzi. Przeczesywano okoliczne lasy i koryto rzeki. Został odnaleziony po godzinie 21. Był nieprzytomny.
- Chłopiec był na miejscu reanimowany i został karetką zabrany do szpitala - powiedział w rozmowie z Polsat News st. kpt. Krzysztof Batkiewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Targu.
Niestety w szpitalu dziecko zmarło.
Wyszedł z domu w trakcie burzy. Chwila nieuwagi zakończona tragedią
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że do zdarzenia doszło nie w miejscu zamieszkania 1,5-rocznego dziecka, ale w domu krewnych w trakcie rodzinnego spotkania. Budynek położony jest nad samą rzeką. Rodzina zanim zwróciła się o pomoc służb, na własną rękę prowadziła poszukiwania chłopca zarówno w domu jak i na dworze. Niestety w całej tej tragicznej sytuacji nie pomagała pogoda – intensywny deszcz i burza. Mama chłopca, która wezwała służby, od razu zasugerowała ratownikom, by szukano dziecko nad wodą. Akcja służb trwała nieco ponad godzinę. Na chłopca w wodzie natknął się jeden ze strażaków.
Rodzice dziecka zostali zatrzymani, by przeprowadzić czynności wyjaśniające. Jak przekazała w niedzielę małopolska policja, rodzice dziecka zostali od razu poddani badaniom trzeźwości. Badania krwi wykazały, że matka była trzeźwa, ojciec natomiast był w stanie nietrzeźwości.
Sprawę bada prokuratura. Na poniedziałek zaplanowana została sekcja zwłok dziecka - poinformował w niedzielę prokurator Krzysztof Bryniarski z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu, dodając, że następnie zaplanowane są czynności z udziałem rodziców dziecka.
Jak podaje portal Interia, powołując się na wstępne ustalenia śledczych, rodzice dziecka cieszyli się dobrą opinią społeczną, nie widnieli też w kartotekach. Rodzina nie może uwierzyć w to, co się stało. Zwykłe rodzinne spotkanie – najprawdopodobniej przez chwilę nieuwagi - zakończyło się niewyobrażalną tragedią. Chłopiec był najmłodszym dzieckiem w rodzinie.