Wiele osób, które zaplanowały urlop na lipiec w Polsce, miało powody, by narzekać na deszcz. Opady psuły szyki wielbicielom plażingu i opalania, a także tym, którzy marzyli o tym, by wreszcie przeczytać książkę w hamaku.
Upalny poniedziałek, upalny wtorek
Zgodnie z zapowiedziami, w poniedziałek (21 lipca), już od samego rana, jest bardzo gorąco. Termometry mają wskazać nawet 32 stopnie. W związku z tym, że synoptycy zawsze podają wysokość temperatury w cieniu - na słońcu będzie jeszcze cieplej.
Najgoręcej będzie w województwie lubuskim, wielkopolskim i dolnośląskim (26-32 stopnie w cieniu). Tam też mogą wystąpić gwałtowne burze. Burzom towarzyszyć mogą ulewy i silny wiatr.
Najchłodniej będzie nad Bałtykiem (do 26 stopniu w cieniu).
W takie dni szczególnie warto pamiętać o tym, by chronić organizm przed skutkami upału. W godzinach 11-15 najlepiej zrezygnować ze spacerów po rozgrzanych ulicach. Eksperci przypominają też o nakryciach głowy i nawadnianiu się.
Wysokie temperatury i promienie słoneczne mogą być groźne zwłaszcza dla najmłodszych, dlatego na objawy udaru cieplnego warto reagować jak najszybciej.
Ogromnym ryzykiem jest pozostawienie dziecka w samochodzie - nawet na chwilę i nawet zostawiając uchyloną szybę w aucie. Mimo apeli służb - wciąż konieczne okazują się interwencje związane z uwolnieniem dziecka z nagrzewającego się samochodu.
Po krótkim ochłodzeniu jeszcze większe upały?
Według synoptyków już jutro zrobi się nieco chłodniej, choć jeszcze nie we wschodniej części kraju. W kolejnych dniach termometry mają pokazywać ponad 25 stopni, w wielu miejscach w Polsce znów popada. Pod koniec tygodnia należy się spodziewać kolejnej fali upałów.
Jeśli prognozy się potwierdzą, to będzie to największa jak dotychczas fala upałów tego lata. 35 stopni spodziewanych jest na przeważającym obszarze Polski. Lokalnie nie można wykluczyć nawet 38 stopni w cieniu
- czytamy w serwisie twojapogoda.pl.
