Sąd Crown Court w Nottingham w środkowej Anglii 28 lutego uznał Leilę Borrington winną nieumyślnego spowodowania śmierci małego Harveya. Wyrok oficjalnie ma zapaść 16 marca.
Zamiast pomóc, nagrywała
Do tragicznych wydarzeń doszło w sierpniu 2022 roku. 3-letni Harvey, pasierb Borrington, spadł z krzesła i uderzył się w głowę. Gdy ratownicy medyczni go znaleźli, nie dawał znaków życia. Zmarł w szpitalu w wyniku poważnych obrażeń głowy.
Eksperci medyczni doszli do wniosku, że jego obrażenia były spowodowane powtarzającymi się uderzeniami, a nie jednorazowym upadkiem. Na jego ciele znaleziono również kilka innych starszych obrażeń, w tym złamanie ręki. Borrington jednak nie przyznała się do bicia dziecka.
Winna śmierci chłopca
W toku śledztwa okazało się, że kobieta nie wezwała karetki od razu. Zamiast tego nagrała film przedstawiający Harveya leżącego na podłodze i wysłała go jego ojcu, który był wtedy poza domem. W wiadomości napisała: "Dlaczego to mnie spotyka".
Borrington zadzwoniła po pomoc dopiero kilka minut po wypadku. W tym czasie zdążyła wysłać kolejną wiadomość partnerowi, w której żądała, by więcej nie zostawiał z nią dzieci.
Kobieta została uznana za winną nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Choć to nie był jedyny zarzut postawiony w tym długim procesie. Początkowo postawiono jej także zarzut morderstwa i napaści, ale ostatecznie została z nich oczyszczona.
- To był tragiczny incydent, który zszokował lokalną społeczność – powiedział Simon Harrison z policji w Nottinghamshire.
- Harvey był bardzo kochanym małym chłopcem, który był kochany przez rodziców i dalszą rodzinę. Jako policjant jestem zadowolony z decyzji ławy przysięgłych w tej sprawie, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jest to pocieszenie dla tych, którzy go stracili – dodał.
Źródło: news.nottinghamshire.police.uk